– Nie było w tym nic dramatycznego – mówi o rozstaniu Sam Smith. – Zamieściłem na Instagramie nasze zdjęcia, na których wyglądało to na coś poważniejszego niż było. Przyleciał do Australii i świetnie się bawiliśmy. Nie pasowaliśmy do siebie. Nauczyłem się też, że muszę uważać, co ujawniam publicznie. Powiedziałbym, że był to związek, ale nie miałem jeszcze prawdziwego chłopaka.
Anglik dodał też, że już przestał zakochiwać się w heteroseksualnych facetach. – Po ostatnim, więcej się to nie powtórzy – komentuje. – Płyta była dla mnie terapią, ocaliła mnie.
Wspomniana płyta to "In the Lonely Hour". Obsypany nagrodami album miał premierę w maju 2014 roku.