Nowy album Beyoncé "Lemonade" wywołał burzę, bo supergwiazda muzyki pop zaśpiewała na nim o zdradach, cierpieniu i zemście. Słuchacze zaś zachodzą w głowę, czy to teksty autobiograficznie? Czy słynna Queen B postanowiła w ten sposób opowiedzieć o osobistym dramacie? I czy była oszukiwana przez równie wpływowego męża Shawna "Jaya-Z" Cartera? Plotki na ten temat od dawna pojawiały się w mediach, ale gwiazdorska para nigdy ich nie komentowała.

Reklama

Równocześnie jednak w mediach pojawiły się informacje o aneksie do małżeńskiej intercyzy, do podpisania którego Queen B miała zmusić Jaya-Z – ponoć zawiera on klauzulę dotyczącą zdrady. Jeszcze jeden skok w bok, a gwiazda przejmie ponad połowę znacznego majątku rapera.

Beyoncé promuje swój krążek jako "konceptualny projekt na ścieżce każdej kobiety do samopoznania i uleczenia", ale pada na nim dużo mocnych słów: "Żałuję dnia, kiedy założyłam tę obrączkę", "Czuję zdradę. Jest w twoim oddechu", "Co za niegodziwy sposób traktować tak dziewczynę, która cię kocha". W sieci pojawiły się sugestie, że fragment "On dzwoni do Becky z dobrymi włosami" mówi o romansie Jaya-Z ze związaną z jego wytwórnią Ritą Orą. Potwierdzić te pogłoski miała sama Brytyjka, która w zamieszczonym na Snapchacie filmiku wystąpiła w biustonoszu ozdobionym cytrynami, co ma być odniesieniem do tytułu płyty "Lemonade". Później jednak odcięła się od tych doniesień na Twitterze: – Te plotki są fałszywe. Mam do Beyoncé ogromny szacunek. Lepiej posłuchajmy "Lemonade". Niektórzy obstawiają, że Becky z piosenki to Rachel Roy, która współpracowała z Jayem-Z przy rozkręcaniu firmy odzieżowej Rocwear. Projektantka szybko stała się obiektem ataktów rozżalonych fanów Beyoncé.

Reklama
Instagram
Reklama

Szósty studyjny album pani Carter został wydany niespodziewanie. Nie poprzedzała go kampania promocyjna. Zapowiedzią był jedynie krótki wpis na Instagramie. W tym samym czasie, gdy 12 piosenek z "Lemonade" (z gościnnym udziałem Jacka White'a, Kendricka Lamara, Jamesa Blake'a i The Weeknd) zostało udostępnionych w serwisie Tidal (wersja fizyczna do sprzedaży trafi dopiero 6 maja), HBO wyemitowała 60-minutowy film, w którym można zobaczyć takie gwiazdy jak Ibeyi, Serena Williams, Zendaya, Winnie Harlow czy Quvenzhane Wallis. Pojawiły się również rodziny ofiar rodziny zastrzelonych przez policjantów czarnoskórych nastolatków. Ale w "Lemonade The Visual Album" wystąpił również sam Jay-Z, a został pokazany jako oddany żonie, troskliwy partner.

Jeszcze więcej wątpliwości budzi fakt, że Beyoncé płytę o niewierności Jaya-Z wydała w serwisie, którego on jest współwłaścicielem (a ona ma w Tidalu udziały). To więc bunt zdradzanej żony, jej swoisty katharsis czy znów świetnie przemyślana strategia promocyjna? Bo oto opowiadający o kryzysie w jej małżeństwie z Jay'em-Z album Beyoncé już pobił pobił rekord pobrań z jego serwisu – aż w 61 krajach (także w Polsce) zadebiutował na 1 miejscu sprzedaży.

"Lemonade" okazuje się sukcesem nie tylko komercyjnym, ale i artystycznym. Krytycy już okrzyknęli go jednym z najlepszych, a nawet najbardziej udanym krążkiem w karierze Beyoncé. Piszą, że ten "najbardziej bluźnierczy, polityczny i osobisty" album jest również opowieścią "o losie czarnych kobiet w Ameryce, które ciągle nie mają równych praw z czarnymi mężczyznami", a głos Queen B dawno nie brzmiał tak dobrze.