Tym eklektyzmem poprzedni album wyróżniał się spośród innych kultowych soundtracków lat 90. skupionych na jednym muzycznym gatunku, jak chociażby "Chłopaki z sąsiedztwa" i "Juice" (polski tytuł "Miasto Aniołów 2") wypełnione hip-hopem albo "Samotnicy" z muzyką grunge. Mało tego, "Trainspotting" nie tylko zebrał mistrzów różnych gatunków, ale też pomieszał klasyków z młodą falą. "Lust for Life" Iggy’ego Popa idealnie sprawdziło się obok Underworld (do dziś żelaznym punktem ich koncertów jest numer "Born Slippy" wykorzystane na soundtracku), a Blondie czy Lou Reed obok Blur i Primal Scream. Pomysł na muzykę do drugiej części filmu Boyle’a był podobny. Z tą różnicą, że Rick Smith z Underworld dorzucił autorską muzykę skomponowaną specjalnie do "T2". Po sukcesie pierwszej części filmu Smith i Boyle pracowali kilka razy. Przy filmach Boyle’a oraz przy ceremonii otwarcia londyńskich igrzysk olimpijskich w 2012 roku. Boyle był jej reżyserem, Smith dyrektorem muzycznym.

Reklama

Co prawda w wywiadzie dla magazynu "Dazed" Rick Smith powiedział: "Było dla nas ważne, by nie spoglądać cały czas wstecz i nie traktować nowego filmu jako sequela", to jednak tak jak w filmie, na soundtracku tego nie uniknięto.

Album z muzyką z pierwszego "Trainspotting", a także sam film otwierał Iggy Pop ze swoim "Lust for Life". Kawałek otwiera także soundtrack do "T2". Tylko że tutaj mamy go w remiksie The Prodigy. Jednego z tych zespołów, obok chociażby The Chemical Brothers, które wypłynęły w połowie lat 90. na fali popularności elektronicznej sceny, do czego przyczynił się właśnie film Boyle’a. Powrót do "Lust for Life" nastąpił też w samym filmie. Renton (Ewan McGregor), odwiedzając rodzinny dom, odpala na swoim sprzęcie grającym właśnie tę piosenkę. Wśród jego płyt widać także krążki Davida Bowiego, to hołd reżysera dla zmarłego ponad rok temu artysty. Bowie, zafascynowany reżyserskim debiutem Boyle’a "Płytki grób", pomógł mu w przygotowywaniu soundtracku do pierwszej części "Trainspotting".

Na "T2" obok Popa powraca także do innych klasyków sprzed lat, jak chociażby Frankie Goes to Hollywood i ich przeboju "Relax", "Radio Ga Ga" Queen, "(White Man) in Hammersmith Palais" The Clash oraz goszczącej w pierwszej części filmu Blondie. Boyle i Smith powrócili także do dokonań Underworld. Zespołu, który chyba najwięcej "zyskał" na popularności pierwszej odsłony "Trainspotting". Ich filmowa piosenka "Born Slippy" okazała się jednym z hitów połowy lat 90., "Guardian" nazwał ją nawet "najbardziej ekstremalnym hitem tamtej dekady". Pierwsze dwa albumy Underworld wydane po premierze "Trainspotting" odniosły największy komercyjny sukces. Na "T2" Smith ze swoim zespołem odnieśli się do hitu "Born Slippy" w specyficzny sposób. Umieścili jego spowolnioną wersję "Slow Slippy".

Reklama

Obok Underworld i wymienionych wcześniej klasyków, podobnie jak w pierwszej części, znalazły się młode muzyczne wilki. Tak jak przed 20 laty Boyle uczynił Underworld młodzieżowym punktem odniesienia (ich płytę "dubnobasswithmyheadman" z 1994 roku nazwał bitem, odgłosem serca tej filmowej historii), tak teraz ta rola przypadła Young Fathers. Wybór nie był oczywiście przypadkowy. Kapela powstała w Edynburgu, w którym osadzona jest akcja filmu. Ale przede wszystkim to jeden z najciekawszych, eksperymentujących zespołów ostatnich kilku lat. Na swoich dwóch dotychczasowych albumach (za pierwszy "Dead" dostali Mercury Prize) genialnie wymieszali hip-hop z mrocznym R’n’B i alternatywnym popem. Na soundtracku znalazły się ich dwie starsze piosenki oraz jedna premierowa, napisana specjalnie do filmu "Only God Knows". Zapewne ten numer znajdzie się na ich nowej płycie i nie zdziwiłbym się, gdyby album stał się najlepiej sprzedającym się krążkiem w ich karierze. Alternatywne rockowe formacje z Londynu Wolf Alice oraz Fat White Family to inne młode kapele, które po umieszczeniu swoich numerów na soundtracku do "T2" mogą oczekiwać wzrostu popularności.

Trudno będzie pobić sukces pierwszej części. "T2" zapewne nie wywoła mody na taneczną elektronikę oraz nie "odmrozi" Iggy’ego Popa dla kolejnego młodego pokolenia jak przed 20 laty. Jeżeli jednak ma być odskocznią dla takich zespołów jak Young Fathers albo Wolf Alice, to już warto na niego zwrócić uwagę.