Wywiad ukazał się w magazynie "Duży Format", dodatku do "Gazety Wyborczej". Kobieta wyznaje w nim, że problemy w rodzinie zaczęły się, gdy miała zaledwie 8 lat, a więc w czasach gdy mieszkała z matką i ojcem w mieście Perth w Australii.
- Ojciec był sfrustrowany, agresywny, dużo pił. Zamykał się w swoim pokoju i wpadał w ciągi. Regularnie poszturchiwał mamę, ja kilka razy dostałam od niego pasem, choć mama zawsze starała się mnie chronić – opowiada.
Gdy miała 10 lat, w domu odbyła się ogromna awantura. Jej matka nie mogła już tego wytrzymać. Spakowała walizkę i uciekła z córką. - Ojciec po raz kolejny był agresywny, w końcu zobaczyłam, jak leje mamę. Był to dla mnie potworny wstrząs, bo wcześniej tego nie widziałam. Tylko słyszałam krzyki zza drzwi – wyznaje.
Obydwie trafiły do domu samotnej matki. Patrycja przyznaje, że dopiero wtedy poczuła spokój. Nie było im łatwo. Wpadły w finansowe tarapaty, Kaczmarski nie płacił alimentów. Udawało im się związać koniec z końcem dzięki niewielkiemu zasiłkowi i dorywczej pracy matki. Córka Kaczmarskiego wyznała, że trauma z dzieciństwa do dziś rzutuje na jej prywatne życie. - Mam problem z uznaniem siebie za osobę godną miłości i szacunku. Ciężko mi walczyć o siebie zarówno w życiu prywatnym, jak i zawodowym, choć o kogoś umiem się bić do krwi – przyznaje.
Twierdzi, że ojciec był o nią zazdrosny jak dziecko o drugie dziecko. - Stanowiłam pewnego rodzaju przeszkodę w jego kontaktach z żoną, a więc z moją mamą. Gdy się urodziłam, ojciec zszedł na drugi plan – mówi.
Ostatni raz spotkali się w 2003 roku. Kaczmarski miał już wtedy drugą rodzinę. Ojciec nie szczędził jej słów krytyki. Usłyszała od niego, że jest "gruba, głupia i interesowna". Przez jakiś czas walczyła z anoreksją. Jacek Kaczmarski znany m.in. z takich utworów jak "Mury", czy "Nasza klasa" zmarł 10 kwietnia 2004r., w wieku 47 lat. Zmagał się z choroba nowotworową.