Tak płytę zapowiada sama wokalistka:
Czy jestem szczęśliwa? Tak. Właściwie mogłabym powiedzieć: jak nigdy dotąd. Spokojna, jasna, świadoma. Dlaczego więc moje piosenki są smutne? Nie wiem. Najłatwiej byłoby powiedzieć (często to mówię na odczepnego) - bo lubię smutek. I nie mówić nic więcej. Ale to jest coś więcej. Coś, co wypływa gdzieś z głębi, z trzewi, kiedy zdarza mi się układać melodię i dopasowywać do niej słowa. Jak gdybym zapadała się w jakiś inny świat pełny echa i błękitu, który swoim pięknem onieśmiela tę drugą, starającą się twardo stąpać po ziemi, mnie. Z kolei ta druga ja, którą zawstydza miękkość tej pierwszej, potrafi ten melancholijno-lazurowy świat bezlitośnie wykpić. Wyciągam zatem samą siebie z błękitnego jeziora za włosy, jak baron Munchhausen wyciągnął siebie z bagien, a potem znów w to jezioro nurkuję.
Czy zatem kłamię tak jak on? Bardzo możliwe…
Będzie to pierwsza od trzech lat płyta Katarzyny Groniec. Ostatnia "Zoo z piosenkami Agnieszki Osieckiej" ukazała się we wrześniu 2015 roku.