Materiał w całości został zrealizowany na warunkach Lianne, co było niemałym wyzwaniem, chociażby pod względem logistycznym. La Havas spędziła bowiem dużo czasu, podróżując między Wielką Brytania a Stanami i pracując nad swoją artystyczną tożsamością. W efekcie powstało pełne przestrzeni i rozświetlone dzieło.

Reklama

Pełne słońca dźwięki przypominają (np. w "Seven Times") dokonania brazylijskiego wokalisty i autora piosenek Miltona Nascimento. Słychać też echa twórczości Joni Mitchell czy jazzowych eksperymentów Jaco Pastoriousa ("Green Papaya"). Z kolei perkusyjne rytmy i ciepłe brzmienia przywodzą na myśl muzykę z czasów złotej ery Ala Greena ("Read My Mind"). Na całej płycie przebija się ponadto siła, która ma swe korzenie w R&B lat 90. spod znaku Destiny's Child.

Dużą rolę na tej płycie odgrywa idea cyklu życia roślin i natury -sezonowe etapy od rozkwitu, przez dojrzewanie, więdnięcie a następnie powrót w jeszcze śliczniejszej postaci - tłumaczy La Havas. Album powstawał przez pięć lat, w czasie których Lianne obserwowała, jak dojrzewa i zmienia się, co nie zawsze było przyjemnym doświadczeniem.