Happysad jest jednym z najpopularniejszych polskich zespołów rockowych. W ciągu roku gra dziesiątki koncertów, ma ogromną rzeszę fanów w mediach społecznościowych.

Oto wpis, który pojawił się wczoraj, tuż przed północą.

Również i tu sprawa zawieszonych dotacji dla artystów z Funduszu Wsparcia Kultury wciąż budzi ogromne emocje. O tym, dlaczego zespół Happysad zdecydował się na złożenie wniosku o datację tłumaczy Kuba Kawalec, wokalista zespołu. Wpis zaczyna się od obserwacji:

Reklama

"Zawiedziony poziomem dyskursu w mediach głównego nurtu na temat Funduszu Wsparcia Kultury, w większości ograniczającym się tylko do śmieszkowania, szukania sensacji, tworzenia skandalicznie tendencyjnych, clickbaitowych tytułów artykułów i leadów, postanowiłem zabrać głos i nakreślić nieco sytuację w tym temacie."

Pół miliona to 2800 brutto na głowę

Dalej Kuba Kawalec opisuje sytuację w zespole związaną z zawieszeniem grania koncertów. I pokazuje liczby - konkretnie kwoty o jakie wnioskował zespół.

"Razem poprosiliśmy o 500 (odpowiednio 300 i 200) tysięcy złotych, co stanowiło jedynie część poniesionych strat w związku z fatalnym rokiem mijającym. Mogliśmy wnioskować o drugie tyle, bo jak wykazaliśmy we wniosku, spadek naszych przychodów wyniósł w bieżącym roku - uwaga - 98% (i odpowiednio 90%). Tak, od marca do dziś - 98%."

Reklama

Za kwotami pojawiły się tez konkretne wyliczenia, bazujące na tym, że zespół to nie tylko szóstka muzyków, ale i ekipa.

"500 tysięcy to ogromna kwota, robi wrażenie, to oczywiste. Szczególnie kiedy zestawi się ją z zarobkami nauczycieli czy pielęgniarek. Dla większości nieistotnym pewnie jest fakt, że gdyby całość przeliczyć na miesięczne wypłaty dla Zespołu za ten rok, to wyszłoby niecałe 2800 brutto na osobę. Zamiast zero złotych - 2800. Brutto. Pięknie by wyszło. Jeśli Fundusz Wsparcia Kultury miałby być realnym wsparciem, to byłaby właśnie REALNA pomoc za rok niemożności wykonywania zawodu. Sumując - kwoty wychodzą olbrzymie. Niczyja z nas wina, że pierwszy raz od dwudziestu lat siedzimy w domu. Każdy wolałby grać koncerty, niż liczyć na to, że jakoś dożyjemy kolejnego maja."

Wokalista zespołu Happysad odniósł się też do tego, jak pieniądze z FWK mają być spożytkowane. Do pojawiających się zarzutów o to, że zostaną skonsumowane w nieprzystający do "artyzmu" sposób.

"Pieniądze z programu można przeznaczyć wyłącznie na pokrycie „kosztów kwalifikowalnych”, które są szczegółowo wymienione oraz zostały poniesione od połowy marca do końca roku, a do połowy stycznia trzeba przedstawić szczegółowe sprawozdanie, w którym należy udokumentować, że każda z otrzymanych złotówek została wydana zgodnie z przeznaczeniem opisanym we wniosku."

"Paserzy złodziejskiej, pisowskiej szajki"

Pod koniec bardzo długiego wpisu Kuba Kawalec odnosi się do wpisu zamieszczonego na stronie Kultu - przypomnijmy zespół napisał, że nic od tych ..... (zamiast określenia pojawiło się tam wykropkowanie) nie chce, mając na myśli polityków Prawa i Sprawiedliwości.

A teraz najtrudniejsza rzecz. Chodzi o wpis Kazika i kolegów z zespołu Kult. Ogromny do nich szacunek nie pozwala na mocniejszy ton mojej wypowiedzi, ale nie wyobrażam sobie nie zabrać choćby zdania na ten temat. Wiem, że intencją Kazika nie było poniżenie kogokolwiek z branży (wszak na początku napisał „nie nam oceniać kto z nich jest w tak tragicznej sytuacji by rząd o taką zapomogę prosić”. No, ale niestety. W rzeczywistości - jak niesie echo - wyszło na to, że wszyscy co to się zgłosili po wsparcie to niegodni paserzy złodziejskiej, pisowskiej szajki. Wyciągnąłeś ręce po kradzione? Stawaj pod murem.

I tłumaczy w następnych zdaniach:

"Otóż osobiście wyciskam wągry w kierunku partii rządzącej, dzielę się gdzie mogę swoją niechęcią do praktyk obozu przy korycie, ich szczuciu na LGBT, wspieram strajki kobiet itd. Tylko co to ma do rzeczy? W imię swoich przekonań politycznych mam blokować możliwość wsparcia finansowego swoich ludzi? A teraz, jak nie daj boże te pieniądze zostaną przyznane, to co? Mam oddać? Bo cały naród stoi za Panem murem, Kazimierzu? Toż to się dzieje jakaś paranoja. Kupa w swoje gniazdo. "

I jasno mówi o poziomie zarobków i potrzebie uzyskania środków z FWK, zwracając się bezpośrednio do Kazika

"złożyłem ten wniosek. Ty masz pełne prawo nie składać, stać Cię. Nie wiem czy Twoich ludzi stać, ale Ciebie z pewnością. I proszę nie gniewaj się, ale robię to dla moich kolegów, pracowników, bo jak powtórzę, nikt za nich tego nie jest w stanie formalnie uczynić. I napiszę z pełną odpowiedzialnością, ogromnie ucieszyłbym się, gdyby udało mi się tę pomoc zrealizować."

Kto zarabia na dziewczynie bez zęba i pluszowym misiu

Na koniec znalazła się refleksja o tym, co stało się pomiędzy artystami. I nie tylko

"Artyści w Polsce od lat zmagają się z niewdzięczną łatką nierobów, lekkoduchów, leni i partaczy. Nienasyconej hydry, która wyciągnie łapę po wszystko, co skapnie z nieba. Odbiera nam się prawo do czucia satysfakcji z ogromu pracy włożonej w całość naszych artystycznych przedsięwzięć poprzez deprecjonowanie wynagrodzenia, na które uczciwie miesiącami tyramy. Tyramy wspólnie z całymi zespołami ludzi, generując zyski nie tylko swoje, ale wszystkich po kolei. Od hotelarzy i gastronomię, po obwoźnych sprzedawców balonów. Pośrednio zasilamy kieszenie zarówno petrodolarowych oligarchów, lokalnych patriotów jak i panów pilnujących naszych samochodów na parkingach. Niezależnie od tego czy śpiewamy o pluszowym misiu, majteczkach w kropeczki czy dziewczynie bez zęba na przedzie. Nie godzę się z tym i będę to zawsze wyraźnie podkreślał. W wymiarze ekonomicznym jesteśmy realną wartością tego całego polskiego bałaganu. REALNĄ! A że jeden gra disko a drugi metal to nie jest zjawisko, które istnieje tylko w naszym kraju. Dylemat „kto fajniejszy” rozstrzyga i zawsze będzie rozstrzygał odbiorca. Kupi płytę jednego, a tego drugiego będzie miał gdzieś. A Fundusz Wsparcia Kultury nie miał na celu rozstrzygnąć, kto jest artystycznie fajny i godny wsparcia, ale miał wesprzeć REALNIE ludzi PRACY. A że jest ich cała masa wiemy wszyscy od początku pandemii. Wszyscy, jak jeden mąż, nie wykonują swojego zawodu i nie będą pracować przez 12 miesięcy. "