Jak doszło do nagrania płyty w tak nieoczekiwanym składzie: Dębicz/Kuropaczewski/Orliński?

Aleksander Dębicz: Wszystko zaczęło się od pierwszego artystycznego spotkania z Łukaszem Kuropaczewskim, z którym przyjaźnię się już od kilku lat. Kiedy zagraliśmy razem na pierwszej próbie, od razu uderzyło nas, jak fantastyczne możliwości niesie ze sobą ten nietypowy duet. Gitara i fortepian to w wyobrażeniu ogółu dość dziwaczne połączenie, ale odkryliśmy, że może być ono źródłem nietypowego i pięknego brzmienia. To brzmienie z kolei inspiruje do nieoczywistych wyborów repertuarowych i nowych kompozycji. Z kolei z Jakubem Józefem Orlińskim nawiązałem bardzo ciekawą współpracę podczas pandemii. Nawet napisałem z myślą o jego wspaniałym głosie jeden utwór, który pojawił się ostatecznie na płycie w nowej aranżacji. Cieszymy się bardzo, że tak entuzjastycznie przyjął nasze zaproszenie do projektu i wystąpił gościnnie w trzech utworach „Adeli”.

Reklama

Spodziewać się zatem można, że każdy z panów wniósł coś od siebie. Jak pan ocenia tę współpracę?

To było coś wyjątkowego. Łukasz Kuropaczewski jest genialnym gitarzystą, wirtuozem, który potrafi wydobyć ze swojego instrumentu niesłychane barwy. Jest też absolutnym perfekcjonistą. Sama świadomość tego otworzyła przede mną dodatkowe możliwości na pierwszym etapie powstawania materiału - przy pisaniu aranżacji i komponowaniu. Z kolei Jakub Józef Orliński nie tylko śpiewa jak anioł, ale jest bardzo twórczy i otwarty na nietypowe rozwiązania, nie boi się wychodzić ze strefy komfortu. Uwielbiam współpracować z artystami tej klasy. Staję się dzięki temu lepszym muzykiem.

Reklama

Czy wszystkie utwory na płycie to pańskie kompozycje?

Większość utworów to moje aranżacje znanych utworów klasycznych, m.in. Ravela, Bacha, Rodrigo czy Scarlattiego. Na przykład w kompozycji tego ostatniego wydobyłem hiszpańskie korzenie oryginału. Utwór ma więc cechy flamenco i warstwę improwizowaną. Sam skomponowałem też cztery nowe utwory.

Adela bliska serca

Reklama

To, że coś się szykuje, anonsował pan, wrzucając do sieci nieoczekiwanie różne nagrania, jak choćby z Jakubem Józefem Orlińskim. Mam wrażenie, że ta muzyka to także efekt waszej przyjaźni…

Ważne dla mnie przedsięwzięcia, a "Adela" jest szczególnie bliska mojemu sercu, tworzę nie tylko z artystami, których szanuję i podziwiam, ale z którymi czuję chemię. Nie wyobrażam sobie na dłuższą metę współpracować z kimś, kogo nie lubię.

Co było najtrudniejsze w łączeniu dźwięków gitary i fortepianu? Czy odkryliście nowe muzyczne rejony?

Pod względem wykonawczym wyzwaniem jest na pewno utrzymanie balansu. Jako pianista muszę w tym duecie zachować powściągliwość, jeśli chodzi o wolumen brzmienia, a jednocześnie zaoferować bogatą paletę barw. Fortepian jest głośnym instrumentem w przeciwieństwie do gitary. Natomiast absolutnie fascynujące jest mieszanie się tych dwóch instrumentów, kiedy nie jest do końca jasne, czy słyszymy na pierwszym planie gitarę czy fortepian. Albo kiedy oba instrumenty brzmią jak jeden, wyjątkowy instrument.

Wygląda na to, że nie dajecie się pandemii, że można tworzyć i pracować nawet w tak trudnych czasach?

Myślę, że praca twórcza jest najlepszym sposobem na funkcjonowanie w pandemii. Kiedy rzucimy się w kreatywne działania, to, co się dzieje wokół, przestaje mieć aż tak wielkie znaczenie.

Jak będzie wyglądała promocja płyty? Koncerty online?

Odbędzie się koncert online na platformie internetowej Filharmonii im. M. Karłowicza w Szczecinie. W tamtejszej wspaniałej sali koncertowej została zresztą nagrana „Adela”. Natomiast chcemy już jak najszybciej koncentrować się na tradycyjnych koncertach. Mamy nadzieję, że pandemia wkrótce odpuści i będziemy mogli wrócić do normalnego występowania.

Rozmawiała: Dorota Kieras/PAP