Ich wspólny utwór "Chowam się" otrzymał nagrodę im. Anny Jantar dla debiutujących artystów podczas tegorocznego Krajowego Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu. Jak przebiegała ich współpraca? Czy wykształcenie muzykologiczne pomaga, czy raczej przeszkadza, Marcinowi w komponowaniu piosenek? Który utwór był dla Ani największym wyzwaniem w "The Voice of Poland"? Posłuchajcie!
O ŚPIEWIE NA PODHALU
Ania Byrcyn: Tak, na Podhalu chyba wszyscy śpiewają [śmiech]. To jest taka tradycja i to jest przyjmowane w kulturze u nas, że jeśli ktoś nie śpiewa, to jest dziwne. W sensie, nawet jeśli ktoś nie umie, to jest po prostu taki przyjacielski gest.
O ZWYCIĘSTWIE W "DEBIUTACH" W OPOLU 2021
Marcin Nierubiec: Bardzo mi miło, bardzo się cieszę. To też zasługa Ani, która pięknie piosenkę wykonała, bez niej ta melodia by tak nie zabrzmiała.
Muszę powiedzieć, że często na muzykologii słuchaliśmy bardzo trudnych utworów, muzyki współczesnej. Chodziłem na koncerty "Warszawskiej Jesieni", na których często nie były to zwykłe instrumenty, tylko np. łyżeczki, które uderzały w fortepian albo było nawet szczekanie psów w jednym z tych utworów.
Ale kiedyś pojechałem, dzięki swojemu profesorowi, już niestety nieżyjącemu, profesorowi Błażewiczowi na Warsztaty Jazzowe w Puławach i tam stwierdziłem, że piosenka to jest moja miłość. I od tego czasu komponuję. Jestem wdzięczny, że mogę to robić.
Ania Byrcyn: Z Panem Marcinem mamy super kontakt i od początku czuję, że mocno się dogadujemy i w kwestiach muzycznych i tych normalnych, codziennych. Także wszystko tutaj gra. Jest ta nuta porozumienia i myślę, że to bardzo ważne, żeby ona w muzyce była.
[W Opolu] emocje są ogromne, naprawdę ogromne. Ręce się trzęsą, stres jest strasznie duży też ze względu na to, że gdzieś tam z tyłu głowy są wszyscy wykonawcy, którzy stali na tej scenie. Powiedzmy sobie szczerze, stał tam praktycznie każdy, kto śpiewał polską piosenkę, a to nie dodaje odwagi. Jest to niesamowite uczucie i zaszczyt, że w ogóle mogłam stanąć na deskach Amfiteatru.
O FINALE "THE VOICE OF POLAND" 2021
Ania Byrcyn: Od początku nie byłam nastawiona na wygraną. Cały czas, z etapu na etap, miałam w głowie, że: "dobra, teraz to można odpaść, nie ma wstydu i można jechać do domu" [śmiech].
To, że dotarłam do finału, to mi się po prostu nie mieściło w głowie. Cieszyłam się za każdym razem, kiedy byłam dalej i dalej. Nie mam w głowie czegoś takiego, że mogłam wyżej, mogłam coś lepiej zrobić. Wiem, że na ten moment dawałam z siebie wszystko i jestem zadowolona z tego, co jest.