W swojej książce poświęconej Republice dziennikarz muzyczny Leszek Gnoiński zaczyna od wspomnienia festiwalu w Jarocinie 17 sierpnia 1985 r. Był to ostatni dzień szesnastej edycji imprezy, na który przyjechało 20 tys. osób. Była to – jak pisze autor „Republiki. Nieustannego tanga” – frekwencja rekordowa. Na ten wieczór zaplanowano koncert Republiki, zespołu uważanego wówczas za najważniejszą grupę rockową w Polsce. „Tydzień wcześniej kolejna piosenka zespołu wylądowała na samym szczycie +Listy Przebojów+ Programu III Polskiego Radia” – czytamy. „Tu, w Jarocinie, nie jest to powodem do dumy” – dodaje enigmatycznie Gnoiński.

Reklama

W czym rzecz? Republika miała tyluż fanów, ilu nienawistnych przeciwników. Na polu namiotowym ktoś narysował szubienicę, na której wisiał wizerunek Grzegorza Ciechowskiego. Ktoś inny zniszczył własny namiot tylko po to, by zrobić zeń transparent z obelżywym hasłem pod adresem Republiki. Wrogowie grupy szykowali arsenał „broni”, której mieli użyć przeciwko niej, gdy ta znajdzie się na scenie – głównie torebek z mlekiem w proszku i pomidorów.

Nie brakowało jednak wiernych fanów Republiki. „Wielu wciąż nosi grzywki à la Ciechowski, są ubrani w czarno-białe stroje, mają ze sobą flagi i transparenty z charakterystycznym logo zespołu. Stoją grupkami w różnych punktach stadionu i alejki, która do niego prowadzi. Są przestraszeni. W powietrzu czują już nadchodzącą konfrontację” – wspomina Gnoiński. Do konfrontacji istotnie dochodzi, kiedy na scenie pojawia się ostatnia gwiazda – Republika. „W stronę sceny lecą kefiry, pomidory i torebki po mleku”. Według relacji Leszka Gnoińskiego gitarzysta zespołu, Zbigniew Krzywański, próbował zachować spokój i wykonywać przyjazne gesty w stronę publiczności. Ciechowski natomiast nie krył wściekłości. „Dajcie jakąś szmatę, co? Może jeden z was tu przyjdzie?” – wrzasnął do mikrofonu, gdy pomidor spadł na jego ukochany instrument klawiszowy.

Dziś o animozjach mało kto pamięta. Republika zapisała się na trwałe jako jedna z najważniejszych grup w historii polskiego rocka. A od śmierci jej lidera przed dwudziestu laty uważa się go za muzycznego idola naszej sceny.

Kalendarz pełen

Reklama

W grudniu 2001 r. zespół Republika, a zwłaszcza jego lider Grzegorz Ciechowski, mieli kalendarz wypełniony po brzegi. Nic nie wskazywało na to, by artysta miał przerwać plany zawodowe. Był w pełni sił. "Byłem zupełnie zaskoczony, kiedy dostałem SMS z wiadomością, że Grzegorz niespodziewanie zasłabł, a jego stan z każdą godziną wydaje się gorszy" – opowiada Leszek Gnoiński.

W życiu muzyka nic nie zwiastowało tragedii. Prywatnie wiodło mu się dobrze. Właśnie kupił działkę w Chotomowie, a jego żona, Anna, spodziewała się dziecka. "Kiedy odwiedziłem go parę tygodni wcześniej, ze zdziwieniem zobaczyłem, że Grzegorz trzyma w domu sprzęt do ćwiczeń siłowych" - wspominał Gnoiński. "Fascynowała go kulturystyka, co nie pasowało do wizerunku rockandrollowca. Dbał nie tylko o intelekt, ale i ciało".

Reklama

20 grudnia artysta nagle zasłabł. Natychmiast przewieziono go do Centralnego Szpitala Klinicznego MON przy ul. Szaserów w Warszawie. „W czwartek badania wykazały dużego tętniaka aorty, bardzo poważne schorzenie. Przy jego pęknięciu szanse na przeżycie są bliskie zeru” – napisał Gnoiński w książce „Republika. Nieustanne tango”. Autor wyjaśniał, że artystę zamierzano przewieźć do Instytutu Kardiologii w Aninie. Ryzyko jednak okazało się zbyt duże. Profesor prowadzący nie zgodził się, obawiając się, że podróż z Warszawy do Anina może dla Grzegorza być tragiczna w skutkach. Operowano go w Warszawie 21 grudnia w południe. Niestety, już po operacji rodzina została poinformowana, że zabieg nie powiódł się pomimo optymistycznych prognoz. Grzegorz Ciechowski, lider, wokalista i autor tekstów Republiki, zmarł 22 grudnia. "Jeden z najwybitniejszych artystów swoich czasów" – podkreślił Gnoiński. W chwili śmierci twórca miał 44 lata.

Dla fanów i świata muzyki odejście tak wielkiej osobowości sceny rockowej było szokiem. Wielu nie otrząsnęło się z niego do dziś. Leszek Gnoiński zwraca uwagę, że Republika nie była tylko jedną z grup rockowych, które wypłynęły w latach osiemdziesiątych, gromadząc wokół siebie młodzież żyjącą w czasach komunistycznego reżimu, niewidzącą przed sobą perspektyw, gotową wyrazić swój bunt. „Republikę można by nazwać zespołem-metaforą, metaforą orwellowskiego świata, w którym wszyscy mają podlegać tym samym regułom” – mówił. Jak zaznaczył, wiele ze swojego charakteru repertuar Republiki zawdzięczał wykształceniu Ciechowskiego. „Studiował polonistykę i od wczesnej młodości fascynowała go literatura, zwłaszcza dwudziestowieczna i obcojęzyczna” – tłumaczył dziennikarz.

Twórczość Republiki przed 1989 r. była umiejętnym manewrowaniem pomiędzy wymogami cenzury i aluzjami politycznymi, które publiczność chwytała w mig. „Ich piosenki były mocno przesiąknięte erotyką, to pozwalało odwrócić uwagę cenzorów od aluzji politycznych” – zauważył Gnoiński.

Z Tczewa w świat

Grzegorz Ciechowski urodził się 29 sierpnia 1957 r. w Tczewie. Już w latach szkolnych grał na pianinie i flecie, występował w chórze, pisał wiersze. W roku 1979 dołączył do zespołu Res Publica, który w 1980 r. zmienił nazwę na Republika. W krótkim czasie grupa zaczęła odnosić spore sukcesy. Jej brzmienia były rockowe, drapieżne i jak na tamte czasy nowoczesne. Oryginalności dopełniały nietuzinkowe teksty, szczególnie te pisane przez Ciechowskiego. Przebojami stały się utwory „Biała flaga”, „Sexy Doll”, „Kombinat” czy „Telefony”.

Republika wydała albumy: „Nowe sytuacje” (1983, wersja anglojęzyczna ukazała się w 1984) oraz „Nieustanne tango” (1984). Gdy w 1986 r. zespół zakończył działalność, Ciechowski rozpoczął karierę solową pod pseudonimem Obywatel G.C. Na jego drugiej solowej płycie znalazła się jedna z najsłynniejszych piosenek muzyka, „Nie pytaj o Polskę”.

Grupa wznowiła działalność w 1991 r., opublikowała wówczas albumy: „1991” oraz „Siódma pieczęć (1993)”. Ciechowski zaczął także tworzyć muzykę do filmów i seriali, wydał również tomik wierszy. W 1996 r. pod pseudonimem Grzegorz z Ciechowa wydał płytę folklorystyczną „OjDADAna”. Znalazł się na niej przebój „Piejo kury, piejo!”. Pracował jako kompozytor i producent z polskimi artystami, takimi jak: Justyna Steczkowska (współpraca jako autor tekstów przy płycie „Dziewczyna szamana” pod pseudonimem Ewa Omernik), Kayah, Kasia Kowalska, Katarzyna Groniec.

Na przedostatnim longplayu Republiki zatytułowanym „Masakra” (1998) znalazły się takie przeboje jak „Mamona” czy „Odchodząc”. Ciechowski wydał też muzykę filmową do „Wiedźmina” (2001).

Jakim artystą byłby dzisiaj, gdyby przedwczesna śmierć nie przerwała jego kariery? Gnoiński nie ma wątpliwości, że wszystkie umiejętności, które przez dwadzieścia kilka lat swojej kariery ujawnił Grzegorz Ciechowski, nadal byłyby na wagę złota. „Jestem pewien, że wciąż byłby jedną z najwybitniejszych osobowości świata polskiej muzyki” – twierdzi dziennikarz, przypominając o sukcesach Ciechowskiego jako producenta i twórcy muzyki filmowej. „Był producentem Justyny Steczkowskiej, Krzysztofa Antkowiaka czy Katarzyny Groniec i z każdego z tych artystów potrafił wydobyć zupełnie inny charakter”.