Aby poznać Commona, warto wejść na jego stronę internetową. Ze zmieniających się tam obrazków szybko można się dowiedzieć, że właśnie wydał swoją nową, dziewiątą płytę "The Dreamer/The Believer", napisał też wspomnienia "One Day It'll All Make Sense" oraz gra w westernowym serialu "Hell on Wheels". To i tak nie wszystko, bo Lonnie Rashid Lynn Jr. (tak brzmi prawdziwe nazwisko Commona) to także model, projektant i aktywista wspierający m.in. PETA. Jego aktorska kariera obejmuje takie produkcje, jak: "American Gangster", "Królowie ulicy" i "Wanted: Ścigani".

Reklama

Przede wszystkim jednak świetny tekściarz, który nie uciekając od trudnych tematów dotyczących m.in. czarnej społeczności, potrafi mówić o nich bez wulgaryzmów i podwórkowego języka. Kolejnym potwierdzeniem poetyckości języka Commona, ale też jego doskonałej techniki rymowania i umiejętności dobierania bitów jest jego najnowszy album "The Dreamer/The Believer". Za produkcję płyty odpowiada No I.D., który z Commonem współpracował na początku lat 90., kiedy raper zaczynał karierę. Doświadczony producent, pracował chociażby z Jay-Z, Kanye Westem, Kid Cudi'm, J. Cole'em, zadbał o solidny zestaw oldschoolowych soulowych i hiphopowych bitów wykorzystujących żywe instrumenty i sample klasyków w stylu Electric Light Orchestra, Kenny Loggins i Curtis Mayfield. Do tego dochodzą zacni goście: Nas, ponad 80-letnia poetka i aktorka afroamerykańska Maya Angelou i sam John Legend.

W otwierającym album "The Dreamer" Common rapuje m.in.: "Jeżdżę ferrari, ubieram się w [rzeczy] Armani (...) dostanę Grammy (...) to jest życie celebryty". To pokazuje, jak Common zmienił się w trakcie swojej 20-letniej kariery z poety buntownika w szastającego pieniędzmi gwiazdora. Na szczęście nie wyzbył się pewnych cech i cały czas ma dystans do swoich osiągnięć. – Wiem, że mam jeszcze wiele do osiągnięcia, ale cieszę się, kiedy widzę, jak ludzie pozytywnie reagują na moją muzykę – mówi.



Początki nie były różowe. Debiutanckim albumem z 1992 roku "Can I Borrow a Dollar?" zainteresował wąskie grono miłośników surowego rapu. Nagrał ją jeszcze pod pseudonimem Common Sense. Szerszą publiką swoimi słownymi igraszkami i celnymi ocenami popkultury oczarował tak naprawdę drugą płytą "Resurrection". Prasa (m.in. "Rolling Stone") porównywała go do innych ważnych i poważnych debiutanckich albumów tamtego okresu "Enter the Wu-Tang (36 Chambers)" Wu-Tang Clan i "Ready to Die" Notoriousa B.I.G. Do wielkich fanów pierwszych płyt należy inny chicagowski raper, Kanye West, który zresztą później współprodukował albumy Commona "Be" (2005) i "Finding Forever" (2007).

Reklama

Po zaakceptowaniu przez środowisko Commona zaczęli doceniać fani i od tej pory wszystkie albumy lądowały na liście "Billboardu". "The Dreamer/The Believer" debiutował na 18. miejscu listy. Warto też pamiętać, że Common udzielał się w gwiazdorskim kolektywie Soulquarians, wraz z Questlove, Erykah Badu (byli parą), Mos Defem, Q-Tipem i Talibem Kweli. Raper do tej pory zdobył dwie nagrody Grammy (jedną wspólnie z Badu) oraz kilka innych wyróżnień i nominacji.

Common różni się od 50 Centa i rzeszy podobnych mu raperów przedmiotowo traktujących kobiety i swoją karierę. Wierzy, że świat może się zmienić. W kawałku "The Believer" wraz z Johnem Legendem rapuje o tym, jak wielu czarnych dzieciaków jest wciąż skazanych na tragiczny kryminalny los. Takie wydarzenia jak wybór Baracka Obamy powoli mają to zmienić. W to wierzy Common. Jemu się udało.

Common | The Dreamer/The Believer | Warner Music