– Nie potrafię nazwać tej muzyki – powiedział o "Wise Up Ghost" Elvis Costello. I rzeczywiście, materiał z tego krążka nie jest przeciągnięty w żadną ze ścieżek, na których na co dzień rządzą autorzy płyty. Ich wspólne dzieło to interdyscyplinarna podróż z elementami hip-hopu, jazzu, r'n'b, funky, rocka, a całość mocno osadzona w klimacie retro. Oczywiście miksując gatunki, Costello i Ahmir "Questlove" Thompson z The Roots nie odkryli Ameryki, ale zrobili to skutecznie i wciągająco, jak mało kto.

Reklama

Gdyby trzeba było wskazać najbardziej znany mariaż muzyczny (z hip-hopem po jednej stronie), na pewno byłaby to kolaboracja rockowej potęgi Aerosmith z hiphopową legendą Run-D.M.C. W połowie lat 80. wskrzesili piosenkę "Walk This Way" Aerosmith nagraną oryginalnie dekadę wcześniej. To otworzyło wiele oczu na możliwości dokooptowania hip-hopu do dźwięków charakterystycznych dla innych muzycznych klimatów. Wyjątkowym wydarzeniem w tej materii był soundtrack do filmu "Judgment Night" z 1993 roku. Wypełniły go kolaboracje hiphopowych artystów z rockowo-metalowymi mocarzami. Helmet z House of Pain, Living Colour z Run-D.M.C., Pearl Jam z Cypress Hill, Slayer z Ice-T – to kilka zabójczych przykładów. Trzeba też wspomnieć o późniejszych spółkach muzycznych, jakie zawiązali Jay-Z z Linkin Park, Gza (Wu-Tang Clan) z The Black Lips, Big Boi z Janelle Monáe, Kanye West z Bon Iver czy Del tha Funkee Homosapien z Gorillaz Damona Albarna.

Sam Costello niespecjalnie jednak skręcał w stronę hip-hopu. Pracował za to z największymi innych gatunków, chociażby Burtem Bacharachem i Paulem McCartneyem. Grał piosenki country, wkraczał w krainę amerykańskiego rhythm and bluesa, folku, potrafił też zdobyć Stany albumem "King of America" nagranym z eksmuzykami samego Elvisa Presleya. Mimo że w latach 80. nagrał płytę, która jest hołdem dla klimatów z wytwórni Motown, z czarną muzyką było mu pod górkę. Pewnie miały na to wpływ jego pijackie wybryki przed laty, kiedy nazwał Raya Charlesa "ślepym czarnym ignorantem", a Jamesa Browna "czarnuchem kręcącym tyłkiem".

Costello to jednak tak naprawdę wielki orędownik czarnej muzyki i "Wise Up Ghost" jest tego doskonałym przykładem. Jak przyznał w jednym z wywiadów, niespecjalnie dyskutował z Questlove nad materiałem podczas nagrywania. Po prostu działali, nie przejmując się konsekwencjami. O sile tej płyty może świadczyć liczba gości zaproszonych do studia i rodzaje instrumentów, z jakimi przyszli. Kilku skrzypków, kontrabasistów, saksofonista, klarnecista, trębacz, flecista, gitarzyści – lista liczy kilkadziesiąt osób. Oczywiście nadmierna ilość grozi przeładowaniem, ale Costello i Questlove do tego nie dopuścili. Niezależnie, czy jest to funkowe "Wake Me Up", psychodeliczne "Wise Up Ghost" z rockowym pazurem czy piękna, bujająca ballada "If I Could Believe". Swoje niespecjalnie wyjątkowe możliwości wokalne Costello tradycyjnie nadrabia świetnymi, ważnymi społecznie i politycznie tekstami. Na przykład w "Wake Me Up" opowiada o konflikcie palestyńsko-izraelskim.

Reklama

Elvis Costello i The Roots pokazali, że podziały nie mają we współczesnej muzyce sensu. Liczy się klasa, umiejętności i podejście. Można stworzyć znakomity album bez określania go gatunkową metką.

Elvis Costello & The Roots | Wise Up Ghost | Blue Note/Universal