To przewrotna scena, bo nie wyobrażam sobie, by jego niesamowity głos i retro gitara nie były w stanie poruszyć nawet znudzonych bywalców zapyziałego baru. Z kolei w klipie do singla z najnowszego krążka Jake'a Bugga "What Doesn't Kill You" widzimy go niemal w rewersie tamtej sytuacji. Niezwykle energetyczną piosenkę wykonuje sam w studiu. Przewrotna zmiana odzwierciedla przemiany i drogę, jaką przeszedł Brytyjczyk od czasu nagrania pierwszych piosenek do nowego krążka "Shangri La".

Reklama

Surowym, staromodnym debiutem powalił na kolana rzesze fanów retro grania i takie osobistości jak Noel Gallagher, Damon Albarn, Chris Martin czy Elton John. Jego numery spokojnie mogłyby się znaleźć na krążkach Boba Dylana czy Donovana, a przecież nagrywając je, miał zaledwie 18 lat. Wystawiając się na ostrzał publiki i krytyków, jak we wspomnianym klipie "Broken", Bugg momentalnie ją podbił. Teraz mógł pójść jeszcze dalej, nie oglądając się na nikogo (patrz klip "What Doesn't Kill You"). Jak daleko poszedł, pokazuje krótki film "The Making of the Album Shangri La", w którym można obejrzeć Bugga nagrywającego w legendarnym Sun Studio w Memphis, gdzie płyty rejestrowali chociażby B.B. King, Johnny Cash czy Elvis Presley. Pewnie m.in. dzięki temu na "Shangri La" słychać amerykańskie granie.

Oczywiście duża w tym również zasługa kultowego producenta Ricka Rubina, który od wielu lat pracuje przy niemal wszystkich najważniejszych płytach mistrzów różnych gatunków. Pierwszy numer "There's a Beast and We All Feed It" to folkowo-countrowa ballada, która spokojnie może stać się hitem amerykańskich rozgłośni puszczających muzykę dla podróżujących po tamtejszych bezdrożach. W podobnym klimacie są "Slumville Sunrise", "What Doesn't Kill You" czy "Kingpin". Znalazło się tu również miejsce na sporo brytyjskości Bugga. Utrzymane w klimacie britpopu są chociażby "Messed Up Kids" i "A Song About Love". Niezwykły numer to piękne, wypełnione delikatnymi klawiszami "Kitchen Table".

Dla mnie to podobne młodzieżowe odkrycie, co inny Brytyjczyk King Krule. Niezależny młodziak, który bierze do ręki gitarę i rzuca na łopatki. Oczywiście Jake Bugg jest mniej radykalny od Krule'a, ale podobnie wciągający.
Jake miał zagrać nowy materiał 30 listopada w warszawskim klubie Palladium, ale koncert przeniesiono na przyszły rok. Oby się udało.

Reklama

JAKE BUGG | Shangri La | Universal Music