Jej ostatnie dokonania już nie penetrują nowych muzycznych rejonów jak chociażby "Ray of Light" z 1998 roku, a jedynie odpowiadają i kopiują to, co już zostało w popie wymyślone. Nie inaczej jest z trzynastym krążkiem Madonny "Rebel Heart", który częściowo wyciekł do sieci pod koniec zeszłego roku.
Co prawda, zbiera lepsze recenzje od dwóch poprzednich płyt, ale Madonna znowu zupełnie niepotrzebnie ściga się z młodszymi wokalistkami, wspierając się producentami typu Kanye West czy Diplo i zapraszając do współpracy Nicki Minaj. Klubowe dźwięki z naleciałościami rapu ("Iconic"), synthpopu ("Joan of Arc") i orientalnymi ("Devil Pray") irytują i ciężko jest dotrwać do końca płyty, tym bardziej że została wydana w wersji nawet z 19 piosenkami.
To smutne, ale Madonna stała się jedną z wielu artystek płynących bardzo podobnym nurtem popu. Czas na prawdziwą rebelię, pani Madonno.
Madonna | Rebel Heart | Interscope/Universal
Reklama