W wywiadach autor mówił, że piętno na tym albumie odcisnęła jego fascynacja I wojną światową, tym transkulturowym szaleństwem, a także tragedią "Titanica". Faktycznie "The Ship" sprawdziłby się jako tło muzyczne do filmu dokumentalnego o tym światowym konflikcie. Niepokój, nieprzewidywalność, porażające dźwięki na zmianę ze wzruszającymi. Otwierający album, ponad 21-minutowy tytułowy numer zabiera nas z kolei w odmęty tonącego statku. Słuchając go, można odnieść wrażenie, jakby dochodziły do nas dźwięki tej katastrofy, jakieś nieokreślone odgłosy rozmyte przez morską toń i tony stali.

Reklama

Album kończy w zasadzie jedyna "klasyczna" piosenka na "The Ship", "I'm Set Free", napisana przez Lou Reeda w czasach The Velvet Underground. "The Ship" nie jest zapewne najwybitniejszym dziełem Eno, ale świat, który stworzył, jest wyjątkowy. Jak już wciągnie, nie pozostawi obojętnym. Nie jest to jednak płyta dla każdego.

Brian Eno | The Ship | WARP/Sonic

Reklama
Media