Nie byliście do tej pory fanami brytyjskiego The xx. Nie przepadaliście za ich delikatnym onirycznym klimatem. Wolicie bardziej popowe oblicze elektroniki. Nowa płyta tria (przy pierwszym albumie byli kwartetem) "I See You" może was do nich przekonać. The xx nagrali bowiem najbardziej żywy materiał w swojej niewiele ponad 10-letniej, imponującej karierze.

Reklama

Zespół założyli przyjaciele z ławki w londyńskiej Elliott School, którą kończyli m.in. Burial, członkowie The Damned i Hot Chip czy Pierce Bond Brosnan. W 2009 r. jako kwartet (Romy Madley Croft, Oliver Sim, Jamie Smith, Baria Qureshi) wydali debiutancki album "xx". Album sprzedał się znakomicie nie tylko w Anglii (platyna za 450 tys. sztuk), ale też w USA (złoto za 350 tys. sztuk), co dla debiutującej brytyjskiej grupy jest za oceanem znakomitym wynikiem. Dostali też za nią Mercury Music Prize. Recenzentom spodobała się ich minimalistyczna elektronika i specyficzne połączenie wokalnego damsko-męskiego dialogu. Ich piosenki były chętnie wykorzystywane jako podkłady reklam czy podczas pokazów mody.

Sukces odbił się na ich prywatnych relacjach, z The xx odeszła gitarzystka Baria Qureshi. Po trzech latach, już jako trio, wypuścili także dobrze przyjęty krążek "Coexist". Kilka razy z powodzeniem grali w Polsce. Ostatni raz byli pod koniec zeszłego roku i zagrali kilka piosenek z nowej płyty. Doskonale sprawdziły się na żywo, wprowadzając żywiołowość do ich wyciszającego repertuaru. Po dwóch dobrych płytach w podobnym klimacie wydaje się, że The xx mieli do wyboru pójść w przebojową albo bardziej wymagającą, alternatywną stronę. Wybrali tę pierwszą. Ich przeistoczenie może nie jest bliskie zmiany Joy Division w New Order, ale "I See You" jest w ich twórczości na pewno najbardziej przystępnym materiałem. A Oliver i Romy rozwinęli swoje specyficzne szeptanie w mocniejsze zaśpiewy, na szczęście zostawiając przy tym baśniową otoczkę swojej twórczości. Żeby złapać świeży oddech, wyjechali nagrywać album poza rodzinny Londyn, m.in. na Islandię i do teksańskiego miasteczka Marfa. To w jego plenerach realizowano takie produkcje jak "Olbrzym" z Jamesem Deanem, "Aż poleje się krew" czy "To nie jest kraj dla starych ludzi". The xx nagrali tam też teledysk do singla "On Hold". Gitary w stylu New Order, przestrzenna elektronika i dialog damsko-męski podbity samplami z przeboju Daryla Halla i Johna Oatesa "I Can’t Go For That" z lat 80. delikatnie wprowadzają nas w nim na parkiet. Z sampli The xx korzystają także chociażby w "Lips", jednym z najciekawszych momentów tej płyty.

Trwa ładowanie wpisu

Rytmicznemu kawałkowi dodają baśniowego klimatu średniowieczne chórki z kompozycji "Just (After Song of Songs)" Davida Langa wykorzystanej w filmie "Młodość" Paola Sorrentina. Doskonały jest otwierający album "Dangerous". Numer z mocnym basem sprawdzi się na klubowej imprezie. W "I Dare You" mamy już tło kojarzące się z klimatem z "Joshua Tree" U2. Są na tej płycie także momenty nieco afrykańskie, synthpopowe. Popowej przemianie The xx towarzyszy również wizualna korekta. Muzycy już nie są na scenie czy w materiałach prasowych ubrani wyłącznie w czarne ciuchy, stateczni i wycofani. Pozwolili sobie na kolory. Co ciekawe, lirycznie ten album nie jest specjalnie wesoły. The xx śpiewają tu o trudnych momentach, których doświadczyli przez ostatnie lata, od problemów z alkoholem do śmierci rodziców. Romy powiedziała o tym materiale: "My zawsze naprawdę uwielbialiśmy pop, a przy tej płycie staraliśmy się znaleźć nowy sposób, by go osiągnąć. Wiedziałam, że to będzie rodzaj testu". Zdali go i bardzo możliwe, że dzięki temu zdobędą nowych fanów. Po raz kolejny, The xx zagrają u nas w wakacje, na gdyńskim Open’erze.

Reklama

The xx "I See You" XL Recordings/Sonic