"Zwykle jest tak, że gdy tylko się rozniesie wieść o moich przygotowaniach do nowej płyty, zostaję zasypany balladami. Tym razem wolałem nie powtarzać się, ale też nie wiedziałem do końca, co chcę zrobić" - tłumaczył w wywiadach poprzedzających wydanie nowej płyty 63-letni wokalista.

Sprawdziła się tylko druga część jego zapewnień. Cocker nie wiedział, co zrobić, więc zrobił to, co zwykle. Nagrał soulowo-popowe ballady nawiązujące do klasycznego gospel. I jeszcze raz uwierzył w siłę swojego zdartego głosu, który tak bardzo kocha Ryszard Rynkowski i wiele samotnych kobiet w średnim wieku.

Wokalista pewnie się nie przeliczy i płyta sprzeda się świetnie, ale każdy, kto ma choć odrobinę instynktu samozachowawczego, wyłączy "Hymn For A Soul" po pierwszych dwóch utworach. Dlaczego? Właśnie ze względu na głos Cockera, który już dawno przestał wiarygodnie wyrażać emocje.

Choć pozornie wszystko gra - chrypa jest, dynamika jest, rozpaczliwe krzyki są. Tyle że to puste, wyćwiczone chwyty starego wygi, na które nabiorą się tylko fanatycy Brytyjczyka. Te wszystkie pokrzykiwania, uniesienia i skowyty są zaprogramowane jak żarliwe przemówienia narkomanów w tramwaju, proszących o pieniądze na bułkę. Cocker jest na przemian zrozpaczony, zakochany i szczęśliwy, niczym bohater brazylijskiej telenoweli.

Tradycyjnie już wykonuje utwory innych. Niestety, takie klasyki jak "Ring Them Bell" Boba Dylana czy "You Haven't Done Nothin" Steviego Wondera w nieszkodliwym, letnim wykonaniu Cockera brzmią karykaturalnie.

Pociechą może okazać się towarzyszący mu zespół, który brzmi jak marzenie. Gra tu m.in. perkusista Jim Keltner, uznawany za najlepszego sesyjnego bębniarza w biznesie, organista Mike Finnigan, który występował z Hendriksem i Benmont Tench, pianista Toma Petty'ego. Trochę szkoda, że zespół nie ma okazji poszaleć i został zredukowany do roli grzecznego akompaniamentu.

Cocker to przykład popowej konfekcji, a swoją karierę zawdzięcza kompozycjom innych artystów. "Unchain My Heart" to kawałek Raya Charlesa, a "You Are So Beautiful" napisał niedawno zmarły Billy Preston. Tyle że na najnowszym albumie brak hitów na miarę "N'oubliez jamais". Parafrazując dawny hit Anglika, cover piosenki Beatlesów, "With A Little Help Of My Friends" (Przy odrobinie pomocy moich przyjaciół), nawet największa pomoc przyjaciół nic tu nie da. Bo Cocker to tylko wyrobnik śpiewający cudze kawałki dla pieniędzy.

"Hymn For My Soul", Joe Cocker
Pomaton EMI