"Hors Portee (Highlight)", album nagrany z pomocą śmietanki sceny progresywnej znad Loary i Jerry’ego Goodmana (Mahavishnu Orchestra, Dixie Dregs), to prawdziwa muzyczna jazda bez trzymanki.
Ambientowe miniatury muzyczne jak w kalejdoskopie przeplatają się tu z żywiołowymi momentami "Caoutchouc" i ciężarem "Tard". Jest też jazz-rock żywcem wyjęty z połowy lat 70., jest spora dawka współczesnej elektroniki, są nawet urzekające nastrojowe ballady. Wszystko to ujęte w progresywną logikę krautrockowego transu. Cała ta karuzela nastrojów eksploduje w finałowym "Home", podzielonym na trzy części dwudziestominutowym kolosie.
Równolegle ukazała się płyta "Hors Portee: Instrumental Selection" z instrumentalnym remiksem krążka i nieco zmienionym układem utworów. To nie koniec - czeka nas jeszcze wersja DVD-Audio 5.1! Jak sugeruje tytuł "Hors Portee: InteGraal", będzie to kompletna i ostateczna edycja koncepcyjnego dzieła, którym na raty raczy nas Chardeau.
Ale nie narzekajmy na zmysł handlowy Francuza, bo zaoferował nam przedsięwzięcie ciekawe i ambitne, a przy tym niepretensjonalne. W dzisiejszych czasach - rzadkość.
Chardeau, "Hors Portee (Highlight)" (L Records)
Każda próba wyjęcia z szafy trupa rocka progresywnego zasługuje na pełen politowania uśmiech i dyplom uznania za odwagę. W wypadku Jeana Jacques'a Chardeau należy się jednak ograniczyć do tego drugiego. Ten producent, multiinstrumentalista, kompozytor i prezenter telewizyjny - niegdyś podpora francuskiej sceny artrockowej - zafundował nam bowiem potężną porcję niebanalnego grania.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama