"Napisałem kiedyś piosenkę o tym, jak za kilka lat będą organizowane komercyjnie podróże kosmiczne i będziemy mogli pojechać na weekend na stację kosmiczną. Wyobraziłem sobie, jak się tam pobierzemy, ostro zabawimy i urządzimy imprezę nie z tej ziemi. Na tej balandze będą leciały kawałki z mojego nowego albumu" - tłumaczy Farrell.
Były lider Jane’s Addiction oraz Porno For Pyros nigdy nie stąpał mocno po ziemi, a jego kariera to prawdziwe rockandrollowe życie. Ale nawet teraz, kiedy założył rodzinę, ma dwójkę dzieci oraz odpowiada za Lollapalooza, jeden z największych festiwali muzycznych w USA, duch zabawy go nie opuścił. Najlepszy dowód to "Ultra Payloaded", jego najlepszy album od kilkunastu lat.
Farrell zaangażował artystów, plastyków, performerów i muzyków, z którymi przez ostatnie lata walczy o ochronę środowiska. Inspiracją był też występ z członkami The Doors w 40. rocznicę działalności legendarnego zespołu. "Oni uosabiali wszystko to, co kocham w muzyce. Byli głosem pokolenia, widzieli rzeczy i przekazywali to w muzyce. Chcę być pewny, że nasza muzyka też będzie wieczna" - tłumaczy.
Dlatego na płycie pojawia się nie tylko zsamplowany głos Jima Morrisona, ale plejada znajomych z różnych pokoleń - od Johny’ego Hooka (Joy Division), Nuno Bettencourt (Extreme) czy Flea (Red Hot Chili Peppers) po młodziaków: Fergie (Black Eyed Peas) oraz lounge’owy duet Thievery Corporation.
Taka różnorodność gości przełożyła się na wielobarwność albumu - ballady sąsiadują z orkiestrowymi kompozycjami oraz rockowo-funkowym czadem gwarantującym zabawę pod sceną. W ten sposób Farrell zamierza ożywić rockową formułę, która jego zdaniem stała się sztywna, przestała skupiać wokół siebie ludzi i w efekcie została wyparta z klubów przez didżejów.
Artysta dobrze wie, co mówi, bo jego objazdowy festiwal Lollapalooza był dla amerykańskiego rocka lat 90. tym, czym Woodstock dla pokolenia hipisów. To na nim występowała cała czołówka muzycznego świata: Red Hot Chili Peppers, Rollins Band, Pearl Jam, Nine Inch Nails, Rage Against The Machine. Teraz czasy się zmieniły i zwariowane festiwale zastąpiły wielkie komercyjne przedsięwzięcia. Ale artysta nie daje za wygraną, za pieniądze od sponsorów udało mu się reaktywować Lollapaloozę, w sierpniu w chicagowskim Grant Parku wystąpi ponad stu wykonawców. Sam Farrell również się nie leni i rusza niebawem w trzymiesięczną trasę po Europie z Satellite Party.
"Minęły już czasy, kiedy mogłem całe dnie brać narkotyki i nie robić nic innego poza sztuką" - zapewnia kokieteryjnie w wywiadach. Ale na "Ultra Payloaded" udowadnia, że nie jest jeszcze zapyziałym rockmanem, wyprzedającym legendę Jane’s Addiction. I wciąż wie, jak się dobrze zabawić.
Perry Farrell Satellite Party
Ultra Payloaded
Universal