Z drugiej strony trzydziestoletniemu kompozytorowi trudno odmówić konsekwencji w rozwijaniu oryginalnego, choć jeszcze nie idiomatycznego stylu. Jak niewielu twórców Bromboszcz potrafi podtrzymywać napięcie i fascynować niepozornym detalem w obrębie prawie nieruchomych płaszczyzn harmoniczno-brzmieniowych. Wybitna ekonomika środków nie prowadzi go przy tym ani na manowce „natchnionej nudy”, ani tym bardziej ku atrakcyjnej, lecz powierzchownej lakoniczności. Ta muzyka nie błyszczy i nie iskrzy. Ona przede wszystkim trwa w jakimś straszliwym i paradoksalnie kuszącym niespełnieniu.