Ostatnia płyta studyjna KNŻ, "Las Maquinas de la Muerte", ukazała się 12 lat temu. Długo.

Kazik Staszewski: No długo, długo. Przez ten czas zdążyliśmy zmienić skład, rozpaść się i reaktywować. Czas płynął. Jak wiadomo, dla starszych ludzi on płynie szybciej, więc te 12 lat minęło jak z bicza strzelił.

Reklama

Jak pana zdaniem fani przyjmą ten album? Będą porównania do repertuaru KNŻ sprzed lat?

Ludziom podobają się piosenki, które już kiedyś słyszeli (śmiech). Sam też nie lubię chodzić na koncerty, na których wykonawca zaserwuje mi tylko program z ostatniej płyty. Przychodzi się też na stare przeboje. Stare piosenki, takie jak "Tata Dilera", czy "Las Maquinas de la Muerte" będą zawsze w naszym kanonie. Mam jednak nadzieję, że i z tej ostatniej płyty coś zaczepi się do naszego stałego programu.

Są tacy, którzy jeszcze nie słyszeli "Baru La Curva". Dużo stracili?

O bardzo wielu rzeczach opowiadamy. Są piosenki o poszukiwaniu wiary, o coraz większym podzieleniu naszego nieszczęsnego kraju, trochę o pijaństwie, o nieszczęściach osobistych... Muzycznie ten album składa się z dwóch różnych światów: jeden jest punk-rockowy, drugi jest monumentalnie metalowy. Dlatego podzieliłem album na dwa minilongplaye: "Bar La Curva" i "Plamy na słońcu". Tekstowo to są refleksje 48-letniego pana nad światem i życiem.



Reklama

Czy w ciągu tylu lat grania ten "48-letni pan" bardzo się zmienił? Starzy słuchacze odnajdą Kazika, jakiego pamietają sprzed lat?

Na pewno się zmieniłem. Wiek ma swoje prawa i swoje zalety. Zaletą jest namysł, refleksja nad światem, ale odbywa się to kosztem energii i młodzieńczej spontaniczności. Często myślę o tym, czy wolałbym być młodszym i głupszym, czy mądrzejszym i starszym. Stwierdzam, że głupszym i młodszym, bo to weselsze.

Latka lecą, a powstała płyta przepełniona młodzieńczą energią, pełna agresywnego, szybkiego grania. Powrót do korzeni?

Zawsze powtarzam, że moje korzenie sięgają punk-rocka, i że nie byłbym tym, kim dziś jestem, bez zetknięcia z tamtą muzyką. To będzie we mnie zawsze głęboko tkwiło. Tak, jak w muzyce Lou Reeda, Johnny Rottena czy Iggy Popa.

Konrad Jaraszek

Oprócz dobrego grania, na tej płycie jest także dużo złości, także na Polskę. Czy naprawdę, jak śpiewa pan w utowrze "Plamy na słońcu", ">>gdyby<< to najczęstsze słowo polskie"?

Analogiczną myśl przeczytałem ostatnio w biografii Michała Urbaniaka. To taka nasza narodowa bolączka - rozpatrywanie jakichś nieudanych historii. Amerykanie czy Anglicy prą do przodu, nie gdybają "co by było, gdyby", jeśli stanie się coś niedobrego. Zasuwa się naprzód i robi kolejną próbę, aż do skutku.

Kazik Staszewski, muzyk, kompozytor i autor tekstów. Związany z zespołami Kult, Kazik Na Żywo, El Doopa i Buldog. Kojarzony przede wszystkim z grupą Kult, którą założył w 1982 r. wraz z Piotrem Wieteską. Pierwszy album grupy, zatytułowany "Kult" ukazał się w 1987 r. Ostatni, nagrany z serii koncertów Mtv Unplugged - w 2010 r. Grupa wydała dotad 15 albumów studyjnych.