Grupa Roberta Smitha zagra u nas dosłownie chwilę przed wydaniem nowej, nagrywanej przez ponad dwa lata płyty. Trzynasty studyjny krążek (jeszcze bez tytułu) angielskiej formacji powinien ukazać się w kwietniu bądź maju i ma być wydawnictwem dwupłytowym.

Reklama

Koncerty w Polsce będą jednymi z 22, jakie The Cure zaplanowali na europejskie tournee. Wiadomo, że występy będą trwać około trzech godzin.

The Cure grają już ponad trzydzieści lat. Zaczynali od wymieszanego z Nową Falą punka (pozostawali pod wpływem m.in. Joy Division), jednak muzykę Anglików raczej trudno włożyć do jednej, ściśle określonej szufladki. Pobrzmiewają tu bowiem echa New Wave, elementy gotyckie, a nawet popowe. Na płytach The Cure jest także miejsce na melancholijne ballady, chociaż w dyskografii grupy nie brak również rzeczy optymistycznych ("Friday I’m in Love”, "Close to Me” czy "Lulalaby”).

Zespół przechodził wielokrotne zmiany składu personalnego, ale jedynym muzykiem, który nigdy nie opuścił szeregów The Cure, jest Robert Smith - charyzmatyczny lider, wokalista, gitarzysta, autor wszystkich tekstów - pełnych smutku i depresji, często inspirowanych literaturą (chociażby książkami Alberta Camusa). Robert Smith (z wiecznie natapirowanymi włosami - jak mówi, fryzura powstała po obejrzeniu filmu "Głowa do wycierania” Davida Lyncha) jest też barwną postacią popkultury, artystą ważnym, ale też często niezrozumianym.

18.02, Torwar, Warszawa, godz. 20

19.02, Spodek, Katowice, godz. 17.30