66-letni Pete Best twierdzi, że zanim został zastąpiony przez Ringo Starra, był dobrym przyjacielem pozostałej trójki. "Chciałbym jeszcze raz w moim życiu spotkać Paula, po to tylko, żeby odrobić zaległości. Pogadać o naszych dzieciach i wnukach" - tłumaczy były pekusista. Best przypomina, że to McCartney namówił go w 1960 roku do zasilenia szeregów zespołu. Kandydatów do miana "piątego Beatlesa" było wielu, ale nikt nie zasłużył na ten przydomek bardziej, niż Pete Best. Grał z zespołem przez dwa lata, w ważnym dla kształtowania się stylu czwórki z Liverpoolu okresie hamburskim. Przyczynił się zresztą do deportowania muzyków z Niemiec, razem z McCartneyem stając się mimowolnym sprawca pożaru. Panowie przybili do ściany i podpalili prezerwatywę, ponieważ w klitce w której spali, panowały egipskie ciemności. Powody, dla których Best został wyrzucony z zespołu w październiku 1962 roku nie są do dzisiaj jasne. Podobno nalegał na to producent płyt Beatlesów, George Martin, choć on sam temu zaprzecza. Lennon, McCartney i Harrison nie mieli odwagi, by osobiscie powiadomić kolegę o swojej decyzji. Zwalili ten przykry obowiązek na menadżera Briana Epsteina. Best, naprzystojniejszy w zespole, miał wiele fanek. Przez jakiś czas uprzykrzały one życie Beatlesom, krzycząc na koncertach "Ringo never, Pete forever!". Best próbował samodzielnej kariery, ale niczego wielkiego nie osiągnął. Trzy lata temu nagrał płytę "Best of The Beatles", którą wielu ludzi omyłkowo wzięło za składankę przebojów Wielkiej Czwórki.

Reklama