Albym "Spirit", wydany osiem miesięcy temu, kupiło już dwa miliony Brytyjczyków. Mariah Carey i Whitney Houston, do których często porównuje się młodą gwiazdę, mogą tylko marzyć o takim sukcesie. Houston, nie zwlekając, zaprosiła Leonę Lewis do udziału w nagraniu płyty, która ma ożywić jej podupadłą karierę.

Lewis jest półkrwi Jamajką, sławę zyskała po wygraniu brytyjskiej edycji programu "The X Factor" w 2006 roku. Telewizji zawdzięcza także pierwszy przebój. "A Moment Like This" został skomponowany jako nagroda dla zwycięzcy pierwszej edycji amerykańskiego "Idola" (była nim Kelly Clarkson). Wersja Leony Lewis pobiła światowy rekord w ściąganiu piosenek na komputer. W pół godziny zaliczyła 50 tysięcy ściągnięć.

"Bleeding Love", pierwszy singiel z debiutanckiego albumu telewizyjnej gwiazdki, przez trzy miesiące okupował szczyt brytyjskiej listy przebojów. Płyta "Spirit" jak dotąd sprzedała się w Europie nakładzie czterech milionów egzemplarzy. Lewis jest też ponoć poważną kandydatką do zaśpiewania w najnowszym filmie o przygodach Jamesa Bonda.

Nowa królowa brytyjskiej sceny muzycznej - w odróżnieniu od Amy Winehouse czy Lilly Allen - ma image dobrze ułożonej panienki. Nie pije alkoholu i nie wdziewa minispódniczek. Jest jednak tolerancyjna dla pijących dziennikarzy. Pewnemu amerykańskiemu żurnaliście posłała butelkę jego ulubionego wina, aby się chłopina miał czym pocieszyć po odwołaniu umówionego wywiadu.









Reklama