"To była blondynka, ten kolor włosów tak zwą. Sprawiła, że miałem wakacje koloru blond" - pada niedwuznaczne oświadczenie już w pierwszych wersach letniego szlagieru, którego muzykę do słów Jonasza Kofty skomponował Juliusz Loranc.

Andrzej Zaucha nie był jednak pierwszym, który sprawiał, że skutecznie uwodzonej blond piękności "co dzień przybywał pieg, jeden pieg". Już bowiem w 1968 roku z "Blondynką" romansował Maciej Kossowski. Wydaje się jednak, że charakterności utwór nabrał dopiero, gdy "jej złotopłową grzywę pieścił co noc ciepły wiatr" niesiony chropowatym, czarnym tembrem głosu Zauchy.

Reklama

Blodynka wróciła na wakacje w roku 2008, za sprawą utrzymanego w dancingowej estetyce wokalnego erotyku w wykonaniu Macieja Maleńczuka. I tak na nowo niepoliczalne ("trzydzieści, a może trzydzieści dwa") piegi jak dawniej zaczęły rozpalać wyobraźnię urlopowiczów, trawiących czas na obserwacji z wolna upływającego czasu oraz niezobowiązujących miłostkach.

p