"Wiedzieli, że będą musieli zapłacić podatek spadkowy, ale nie zdawali sobie w ogóle sprawy, że suma będzie tak wysoka" - mówi anonimowe źródło, zbliżone do rodziny Jacksonów, na które powołuje się gazeta "Sunday Express".

Reklama

Bliscy Króla Popu mają na zapłacenie podatku dziewięć miesięcy, licząc od daty śmierci muzyka, czyli od 25 czerwca. Dopiero, gdy uregulują dług, trójka dzieci piosenkarza będzie mogła inkasować wpływy m.in. ze sprzedaży albumów Jacksona.

>>> Jackson dominatorem list sprzedaży płyt

"Wszystko to oznacza, że spadek, jaki maja otrzymać 12-letni Prince, 11-letnia Paris i siedmioletni Blanket będzie o wiele niższy" - uważa źródło, na które powołuje się gazeta.

Sprawy w ogóle by nie było, gdyby Jackson umarł pół roku później. Podatek spadkowy ma bowiem zniknąć od 1 stycznia 2010 roku. Teraz w USA zmarły, by uniknąć podatku spadkowego, nie może mieć więcej niż 3,5 mln dolarów. Gdy jest bogatszy, fiskus zabiera mu 45 od tego co przewyższa 3,5-milionowy próg.

>>> Co się stanie z majątkiem Jacksona?

Tymczasem amerykańska policja nie ma już wątpliwości, że ktoś pomógł Michaelowi Jacksonowi umrzeć. Zarzuty nieumyślnego spowodowania śmierci mają usłyszeć dwaj lekarze Króla Popu, a także trzecia osoba - twierdzi biograf muzyka Ian Halperin, na którego powołuje się "Mail on Sunday".