Od momentu śmierci Amy Winehouse 23 lipca, dostęp do jej domu w londyńskiej dzielnicy Camden miało 20 osób, w tym członkowie jej rodziny, przyjaciele, ochroniarze i policjanci. Jak się teraz okazuje, przez ten czas z domu wyniesiono wiele pamiątek po autorce niezapomnianego hitu "Rehab".

Reklama

Ojciec 27-letniej gwiazdy, Mitch Winehouse, który wyjechał z Londynu, by w samotności opłakiwać zmarłą córkę, jest zdruzgotany tą kradzieżą. "Mitch jest wściekły. Rodzina Amy, jej wytwórnia płytowa i menedżerowie mieli kilka miesięcy na decyzję o tym, co zrobić z jej niepublikowanym materiałem. To, że odebrano im to z rąk, jest straszne" - powiedział informator z otoczenia Winehouse. "To wielki szok dla jej rodziny. To, że ktoś może upaść tak nisko. Nie potrafią tego zrozumieć" - dodał.

Mimo to 60-letni Mitch Winehouse, niegdyś kierowca taksówki, chce dać złodziejowi szansę na zwrócenie skradzionych przedmiotów. "Mitch jest gotowy dać temu, kto obrabował dom Amy, szansę na to, by naprawił swój czyn i oddał wszystkie rzeczy. On też nie chce, aby ta sprawa się zagmatwała" - zdradził informator dziennika "The Sun".