"Była to śmierć na skutek nieszczęśliwego wypadku" (ang. death by misadventure) - powiedziała Greenaway. Wyjaśniła, że Winehouse dobrowolnie wypiła alkohol i była świadoma ryzyka, które to ze sobą niosło.
Patolog poinformował w środę śledczych, że piosenkarka skonsumowała "bardzo dużą ilość alkoholu". Zawartość alkoholu w jej krwi cztery-pięć razy przekraczała limit dopuszczalny w Wielkiej Brytanii.
Śledztwo potwierdziło wcześniejszą hipotezę o śmierci artystki na skutek wstrząsu wywołanego intensywnym przyjmowaniem alkoholu po okresie abstynencji - pisze agencja AFP.
Amy Winehouse, która od lat zmagała się z uzależnieniem od narkotyków i od alkoholu, znaleziono martwą w jej mieszkaniu w Londynie 23 lipca. Jeszcze w maju, kiedy przebywała na leczeniu w klinice Priory w Londynie, usłyszała od swych lekarzy diagnozę: albo całkowicie zerwie z alkoholem, albo czeka ją śmierć. Terapia miała jej pomóc w występach zaplanowanych na lato w Europie.
Pod koniec czerwca menedżerowie artystki, po jej fatalnym występie w Belgradzie (Winehouse była zbyt pijana, by śpiewać) podjęli decyzję o odwołaniu całej trasy koncertowej, w tym w Bydgoszczy, który miał odbyć się 30 lipca.