– To nie rak go zabił – wyjaśnił syn artysty, Robin-John. – W momencie śmierci był w remisji do tego stopnia, że wręcz nie dało się go wykryć – był zbyt mały. Nie wychodził na żadnym skanie. Trzy dni przed śmiercią tata miał atak, w związku z czym otrzymał dawkę środków uspokajających. To w połączeniu z chemioterapią sprawiło, że nie wytrzymała wątroba, a potem przeniosło się na nerki.
Ostatni album wydany przez Robina Gibba to "My Favourite Christmas Carols" z 2006 roku.