Po perypetiach Justina Biebera podczas brytyjskiej trasy, gdzie m.in. spóźnił się o ponad 2 godziny na jeden z koncertów, zasłabł na estradzie, trafił do szpitala, a wreszcie wdał w uliczną szarpaninę z fotoreporterem, pobyt w Portugalii miał poprawić wizerunek artysty. I tak się stało. Poniedziałkowy koncert w lizbońskim Pavilhao Atlantico okazał się dużym sukcesem 19-letniego kanadyjskiego wokalisty. Przybyło nań ponad 18 tys. sympatyków Biebera, głównie nastoletnich dziewcząt. Wiele z nich dotarło do portugalskiej stolicy z sąsiedniej Hiszpanii, koczując już od niedzielnego popołudnia przed halą koncertową.
– Utworzyliśmy listę kolejkową, według której weszliśmy na koncert, aby zająć najlepsze miejsca pod sceną. Warto było czekać na ten występ pomimo chłodu i intensywnych czasem opadów deszczu. Justin był fantastyczny. Nigdy nie zapomnę tego występu – powiedziała po koncercie Biebera 17-letnia Mariana.
Także portugalskie media pozytywnie przyjęły występ kanadyjskiego gwiazdora w Portugalii w ramach "Belive Tour". Krytykom do gustu przypadła szczególnie niecodzienna inauguracja koncertu. Na deski lizbońskiej estrady Justin Bieber został opuszczony na specjalnych metalowych skrzydłach. Dobre recenzje piosenkarz zebrał również za interpretację swoich 20 utworów, w tym takich hitów jak "One Time" , "Baby" oraz "Love Me".
Rozpoczęta w lutym br. w Dublinie europejska trasa koncertowa "Belive" promuje trzecią płytę artysty o tej samej nazwie. W ramach swojego wiosennego tournee muzyk wystąpi jeszcze m.in. w Madrycie, Barcelonie, Paryżu, Monachium, Hamburgu i Wiedniu.
W ciągu czterech lat muzycznej kariery Justin Bieber sprzedał ponad 15 mln płyt.