Ronson i Winehouse mieli okazję współpracować przy znakomitym albumie wokalistki, "Back to Black". Choć nie było to łatwe, producent obejrzał obraz "Amy" i był pod wrażeniem. – Oczywiście było trudno oglądać ten film, przywołuje przecież tyle wspomnień – mówi Mark Ronson. – Moja żona nigdy nie poznała Amy, a ja zawsze jej opowiadałem, jaka była bystra i zabawna. Kiedy obejrzeliśmy dokument, zrozumiała, o jakiej Amy zawsze mówiłem. Ważne w tym filmie jest, że przypomina, czemu stała się sławna – po prostu była geniuszem, a czasem nawet ja o tym zapominam.

Reklama

Dzieło opisywane jest jako trzymająca w napięciu historia, stworzona z nieznanych dotąd materiałów, kręconych ukradkiem ujęć, zbliżeń i wyznań. "Amy" trafi do naszych kin 7 sierpnia.