Indie-popowy kwartet z angielskiego Warrington przyjechał do Szwecji, by wystąpić na festiwalu "Where is the Music?". Po koncercie muzycy zespołu Viola Beach wsiedli do samochodu, którym kierował menedżer Craig Terry, by wyruszyć w drogę na lotnisko (zdaniem świadków menago w piątek nie pił, bo wiedział, że będzie prowadził).

Reklama

Do tragedii doszło w sobotę ok. 2.30 nad ranem – auto z Brytyjczykami z nieznanych przyczyn nie zatrzymało się przed mostem zwodzonym (który był w tym czasie podniesiony i do którego dostępu broniły barierki) i wpadło do kanału z wysokości 25 metrów. Kris Leonard (gitara), River Reeves (wokal), Tomas Lowe (bas), Jack Dakin (perkusja) oraz menedżer Craig Tarry zginęli na miejscu. Mieli od 19 do 35 lat.

Śledztwo w sprawie śmierci rockmanów prowadzi szwedzka policja. Eksperci nie wykluczają, że pochodzący z wypożyczalni samochód był niesprawny technicznie. Świadkowie wypadku zeznali, że jechał bardzo szybko.

Zespół Viola Beach powstał w maju 2015 roku i dopiero rozpoczynał dobrze rokującą karierę. Ze świetnym przyjęciem spotkał się debiutancki singiel formacji "Swings & Waterslides", która grywała jako support na koncertach bardziej znanych grup. Drugi singiel bandu ukazał się w sklepach 22 stycznia 2016 roku.

Reklama