Stało się tak w trakcie show Madonny w australijskim mieście Brisbane. Gwiazda zaprosiła na scenę 17-letnią Josephine Georgiou. – Ona jest typem dziewczyny, której chce się po prostu dać klapsa w tyłek, albo ściągnąć... – i w tym momencie zdarła z dziewczyny top, odsłaniając jej pierś na oczach publiczności. – O cholera. Przepraszam. To molestowanie seksualne. Możesz mi zrobić to samo jeśli chcesz – mówiła dalej Madonna.
Z powodu swego wybryku Madonna mogłaby mieć spore kłopoty – prawo australijskie traktuje jako przestępstwo nieprzyzwoite dotknięcie kogoś bez zgody. Początkująca modelka nie ma jednak zamiaru jej skarżyć. Przeciwnie, jej tak nieoczekiwaną "promocją" i szumem wokół własnej osoby zachwycona: – Serio? Miałabym pozywać Madonnę za najlepsze chwile swojego życia? – powiedziała "Daily Mail".
Media natomiast mają kolejny powód do rozważań nad stanem psychicznym amerykańskiej gwiazdy, która zachowuje się coraz bardziej nieobliczalnie, a wszystko ponoć z powodu problemów rodzinnych. Podczas koncertu w Nowej Zelandii Madonna płakała, opowiadając jak tęskni za synem. W Melbourne przewróciła się na scenie podczas jazdy na rowerze, przy czym miała na sobie strój klauna. Pojawiły się też informacje, że gwiazda otwarcie pociągała z butelki, a dwie tancerki z jej zespołu co jakiś czas donosiły jej drinki. Madonna skomentowała je krótko: – Nigdy nie zagrałabym koncertu pijana ani naćpana.
57-letnia wokalistka przegrała z byłym mężem Guyem Ritchiem walkę o prawo do opieki nad ich 15-letnim synem Rocco. Od grudnia chłopak mieszka w Londynie ze swoim ojcem. Plotka głosi, że uciekł od Madonny, gdy ta po 27 latach znów związała się ze swoją wielką miłością Seanem Pennem. – Są razem. Dlatego Rocco odszedł. Nienawidzi Seana – zdradza informator Radar Online.