Britney Spears nie koncertuje od początku kwietnia. Mimo ważnego kontraktu na koncerty w Las Vegas wokalistka zdecydowała się przerwać je, na 30 dni udać się do specjalistycznej kliniki, by tam zadbać o swe zdrowie psychiczne. Jak informują media, gwiazda była zdruzgotana po długotrwałej chorobie, jaką przechodził jej ojciec. Czuła się na tyle źle, że nie potrafiła wyjść na scenę i śpiewać, choć robiła to nawet w najtrudniejszych momentach swej kariery.

Reklama

Menadżer Britney w wydanym oświadczeniu potwierdził, że Britney przechodzi głęboką zapaść. Powiedział też, że jest wielce prawdopodobne, że artystka nigdy już nie powróci do śpiewania: ani na żywo ani w studio. Jak powiedział, by tak się stało musiała by być w pełni zdrowa i gotowa emocjonalnie. „A na to się już nie zanosi”. Jak dodał, będzie tym, który będzie bronił Britney przed ewentualnym powrotem, jeśli tylko zobaczy, że gwiazda nie jest gotowa na występy.

Britney Spears zadebiutowała przed 20 laty megaplatynowym albumem „…Baby One More Time”. Kolejne albumy „Ooops!... I Did It Again” oraz „Britney” wzmocniły jej pozycję. Potem nastąpił – jak nazywają niektórzy – upadek gwiazdy, której liczne perypetie stały się pożywką dla kolorowej prasy. Wydawało się, że po dwóch dekadach na scenie Britney opanowała swe demony. Jak widać, koszt dawania ludziom rozrywki jest niezwykle wysoki.