Dwa i pół roku temu Dolores O'Riordan zdradziła mi w rozmowie, że już po drugiej płycie The Cranberries "No Need to Argue" (1994) czuła się w zespole jak w pracy. Wszystko zaplanowane, przewidywalne. W 2009 roku, po sześcioletnim rozstaniu, muzycy przypomnieli sobie jednak, że w byciu jednym z najbardziej znanych zespołów z Wysp są również związane miłe momenty i postanowili ponownie połączyć swoje siły. Jednym z takich momentów jest prezentowanie światu nowego materiału. Szczególnie jeżeli nie ma się czego wstydzić, a reakcji na swój szósty krążek "Roses" The Cranberries nie muszą się obawiać. To dobry album, którym podbiliby listy przebojów w swoich najlepszych czasach, kiedy pisali takie przeboje jak "Ode to My Family", "Zombie" czy "Dreams". Dzisiaj może być im trudniej zawładnąć listami przebojów, ale tylko dlatego, że miejsce na szczytach zarezerwowane jest dla retro wokalistek w stylu Adele albo wykreowanych produktów a la Lana Del Rey.

Reklama

"Roses" zbiera to, co w The Cranberries najlepsze. Proste gitarowe melodie, smyczkowe dodatki i charakterystyczny wokal O'Riordan. Oczywiście zalety The Cranberries łatwo przerobić w wady – mdły patos, banalne melodie. Dolores i jej ekipa jednak nigdy nie udawali, że szukają nowych, alternatywnych brzmień. Chcieli być i są przebojowym poprockowym zespołem. Już dwa ujawnione w zeszłym roku single "Show Me" oraz "Tomorrow" pokazały, że "Roses" nie będzie dla Irlandczyków przełomową płytą, początkiem nowej drogi. To gotowe radiowe hity z balladowym początkiem i ostrym refrenem, dokładnie tak jak single z pierwszych płyt zespołu. "Roses" na szczęście nie raczy wyłącznie od razu wpadającymi w ucho przebojami. W "Astral Projection" muzycy bawią się rytmem i dźwiękami akordeonu. W finalnym "Roses" lejącym się jak gęsty budyń korzystają z elektroniki. W nim też O'Riordan pokazuje całe spektrum swoich możliwości: od zmysłowego szeptania do wysokiego wibrującego krzyku. To wciąż jeden z najciekawszych, najbardziej oryginalnych żeńskich wokali.

Żeby "Roses" nie drażniło, nie warto specjalnie wsłuchiwać się w słowa. O'Riordan zresztą nigdy wybitną poetką nie była. Tekst "Raining in My Heart" tylko to potwierdza: "W mym sercu pada deszcz, zawsze kiedy się rozstajemy i słońce dzisiaj również nie zaświeci, więc muszę odejść".

Mimo tych czułych banałów 26 czerwca w Warszawie materiału z "Roses" posłucham równie chętnie jak hitów z pierwszych płyt "Everybody Else Is Doing It, So Why Can't We?" i "No Need to Argue". The Cranberries wciąż w formie.

Reklama

The Cranberries | Roses | Mystic