Jego psychodeliczne podejście do dźwięków objawia się zakręconym miszmaszem, zbierającym kilkanaście gatunków naraz. Najnowsza płyta "Pom Pom" brzmi jakby Pink złączył fragmenty kaset magnetofonowych z lat 70. i 80. Są tu motywy charakterystyczne dla Davida Bowiego, Ramones, The Cure, Franka Zappy, Pink Floyd, Bauhaus. Mamy psychodelicznego rocka, glam rock, nową falę, punk, dub, wesoły pop. Jakiś cudem ten koktajl daje się wypić, mało tego, nawet dobrze smakuje.
Wadą jest długość płyty, ponad 60 minut, 17 utworów. Warto podzielić sobie ją na dwa razy, łatwiej się wchłonie.
ARIEL PINK | Pom Pom | 4AD/Sonic