"Byliśmy kiepscy - stwierdził artysta. - Nasza muzyka dopiero się krystalizowała. Nie pomyślelibyście, że będziemy wielcy. Gdybyście byli wytwórnią, odrzucilibyście nas. Tak się zresztą stało. W Decca nas nie chcieli".

Reklama

McCartney przyznał też, że ich początki sceniczne również wymagały praktyki. Jak współdziałać z publicznością nauczyli się podczas pobytu w Niemczech. "Kiedy pojawiliśmy się w Hamburgu, kluby świeciły pustkami - wyjaśnił. - Paru studentów, może koleś z dziewczyną, którzy popatrzyli się od niechcenia, sprawdzili cenę piwa i uciekli na widok ceny".

Trudne początki grupy, od wielbicieli której sale koncertowe miały później pękać w szwach, nie zniechęciły jednak muzyków. Ambicja wzięła górę, a upór i praktyka z początkowo niechcianych świeżynek estradowych uczyniły mistrzów współpracy z widownią. "Zaczęliśmy się uczyć interakcji z publicznością. Nauczyliśmy się też masy piosenek, więc przed powrotem do Anglii mieliśmy już całkiem niezły repertuar".