W numerze "Get Back in Line" Ian Fraser Lemmy Kilmister wykrzykuje "jesteśmy inni, niż byliśmy dawniej". To nie do końca prawda. Na twarzy dziadów rock'n'rolla pojawiły się kolejne zmarszczki, ale muzyka na nowym albumie "The Wörld Is Yours" wciąż zgodna jest z hasłem "szybko, prosto i mocno". Płyta nie daje oddechu. Od pierwszego "Born to Lose", które mogłoby znaleźć się na debiucie kapeli z 1977 roku, po "Bye Bye Bitch Bye Bye" leją się gitarowe melodie Phila Campbella, lecąca jak TGV perkusja Mikkeya Dee i chrypka Lemmy'ego. Rock'n'rollowej Ameryki panowie nie odkrywają, ale w ich wieku wystarczy, że grają tak, jakby ruszali na III wojnę światową.

Reklama

MOTORHEAD | The Wörld Is Yours | EMI