Najpierw ukaże się wszystkich 14 zremasterowanych albumów studyjnych oraz zestaw kolekcjonerski "The Dark Side of The Moon". 7 listopada: "A Foot In The Door – The Best of Pink Floyd" i "Wish You Were Here", a 27 lutego 2012 roku "The Wall". W każdym z zestawów znajdą się muzyczne rarytasy, ciekawostki. To dobry pretekst, żeby przyjrzeć się Floydom od mniej znanej strony.
Panowie Pink i Floyd
Jeden z założycieli kapeli, zmarły w 2006 roku Syd Barrett, wymyślił nazwę, patrząc na swoją półkę z płytami. Połączył imiona dwóch amerykańskich bluesmanów: Pinka Andersona i Floyda Councila. Co ciekawe, istnieje tribute band Pink Floyd, który nazywa się Anderson Council. Floydzi, łącząc imiona muzyków, nazwali się The Pink Floyd Sound. Skrócili ją na prośbę menedżerów. Wcześniejsze składy muzyków to m.in. Sigma 6, Tea Set i The Abdabs.
Bogart, Douglas, Hawking...
Floydzi często w swoje numery wplatali fragmenty filmów, mniej lub bardziej zamierzone wypowiedzi członków zespołu albo przyjaciół. W numerze "Yet Another Movie" z albumu "A Momentary Lapse of Reason" z 1987 roku słychać dialog między Humphreyem Bogartem i Ingrid Bergman z filmu "Casablanca". Z kolei w kawałku "Lost for Words" z "The Division Bell" słowa "Ladies and Gentleman... The winner... by knockout..." kopiują dokładnie fragment filmu "Champion" z Kirkiem Douglasem w roli głównej. Za to w piosence "Keep Talking" z tej samej płyty Floydzi namówili do gościnnego występu brytyjskiego astrofizyka i kosmologa Stephena Hawkinga. Nie oszczędzili nawet zwierząt. Na albumie "Animals" z 1977 roku wykorzystali dźwięki świń, psów i owiec.
Przełomowe zdjęcia
O okładach płyt brytyjskiej grupy można by napisać kilka książek. Każda przemyślana, doskonale wykonana, z historią. Warto wspomnieć chociażby o dwóch. "The Division Bell" wykonana przez geniusza okładek, przyjaciela zespołu Storma Thorgersona. Fotografię zrobiono w okolicach Cambridge (z którego wywodzi się zespół i Thorgerson), w oddali widać katedrę w Ely, a na pierwszym planie rzeźby głów wykonane z blachy. Na okładkach kaset wykorzystano niemal identyczne zdjęcie, z tym że z głowami z kamienia.
Inni mistrzowie projektowania okładek, też przyjaciele zespołu, brytyjska grupa grafików Hipgnosis stworzyli "Dark Side of the Moon". Pryzmat rozbijający wiązkę światła na tęczę nie spodobał się wytwórni, na okładce nie znalazły się ani nazwa zespołu, ani tytuł płyty. Jednak z siedmiu zaproponowanych pomysłów zespół jednogłośnie poparł ten. Ilustracja zrobiona jest ręcznie.
PINK FLOYD | Why Pink Floyd...? | EMI