"W Rock and Roll Hall of Fame są zespoły disco, muzycy rapowi i kapele folkowe, ale nie Kiss" - powiedział 59-letni Simmons, znany także pod przydomkiem "The Demon". "Przypuszczam, że mamy na swoim koncie więcej złotych płyt w Stanach niż jakikolwiek inny zespół, ale trudno" - dodał rozeźlony weteran amerykańskiego rocka.
Fakty i liczby przemawiają za Kiss. Grupa sprzedała w sumie ponad 80 milionów krążków. Swój pierwszy album wydała w 1974 roku, spełnia więc wymagania mówiące o tym, że od opublikowania pierwszego singla lub albumu danego wykonawcy do czasu nominacji do Rock and Roll Hall of Fame musi minąć co najmniej 25 lat.
Mimo to Kiss nie znalazło się na liście dziewięciu tegorocznych nominowanych do miejsca w muzeum. Finałowa piątka zostanie wyłoniona przez grupę pięciuset ekspertów przemysłu muzycznego i ogłoszona w styczniu podczas 24. corocznej ceremonii dołączenia nowych wykonawców do zasobów słynnej placówki mieszczącej się w Cleveland w stanie Ohio.
Kolega Simmonsa, 56-letni Paul Stanley, nie poddaje się defetyzmowi. Zapowiada pierwszy od dziesięciu lat studyjny album Kiss. Ma on być utrzymany w stylu lat 70. Jeszcze niedawno Stanley wraz Simmonsem poważnie rozważali swoje odejście z zespołu. Zapowiadali, że swoich godnych zastępców będą szukać podczas telewizyjnego konkursu talentów.