"Bardzo chcielibyśmy należycie uczcić Michaela Jacksona i jego wspaniałą twórczość - wyznali wielbiciele talentu króla muzyki pop. - Jednaknie możemy tego uczynić dopóki cała prawda o nim nie zostanie ujawniona, a kłamstwa, jakie się o nim rozpowszechnia, nie zostaną wyjaśnione". Ich zdaniem dokument "This is it" pogłębia mętny obraz o rzeczywistym stanie zdrowia gwiazdora przed jego śmiercią.
Debiutujący 28 października film przyniesie zyski promotorom londyńskich koncertów, a to oni właśnie, według zagorzałych wielbicieli Jacksona, częściowo ponoszą odpowiedzialność za śmierć gwiazdora.
"W tygodniach poprzedzających śmierć Michaela, kiedy ten film powstawał, jego współpracownicy wiedzieli, że jest w tak kiepskim stanie, że może nawet umrzeć. Ale zignorowali to, powodowani chęcią zysku" - napisali na stronie www.this-is-not-it.com.
"Ta muzyczna mozaika pomoże fanom docenić i zrozumieć Michela. To opowieść o wielkim geniuszu i jego ostatnim dziele" - opowiada Kenny Ortega, reżyser londyńskich koncertów. Fani jednak są nieprzejednani. "Chcemy, aby ludzie spojrzeli na ten film krytycznym okiem" - kontratakują. - "Chcemy, aby zrozumieli, kto jest odpowiedzialny za śmierć Michaela Jacksona" - dodają.
Wraz ze zbliżającą się premierą obrazu odsłaniającego kulisy przygotowań do trasy "This Is It" Michaela Jacksona, grupa jego wiernych fanów rozpoczęła kampanię uświadamiającą, czym film w istocie jest. Twierdzą wprost, że fałszuje prawdę o stanie zdrowia Michaela.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama