Lora Szafran to jeden z najciekawszych głosów polskiej sceny jazzowej i zarazem niespokojny duch, któremu zawsze mało nowych artystycznych wyzwań. Współpracowała m.in. z formacjami Walk Away, New Presentation i Swing Orchestra Cracow oraz zespołami Jana Ptaszyna Wróblewskiego i Włodzimierza Nahornego, śpiewała u boku Mieczysława Szcześniaka, czy w ramach tria Big Stars.

Reklama

Podbijała serca i zdobywała nagrody od Opola i Sopotu po Los Angeles. Tym razem umiłowanie muzycznych przygód rzuciło ją w objęcia Leonarda Cohena. Dlaczego nie? Czemu nie pokazać go na nowo? Jestem babą, mam inne podejście do śpiewania, korzystamy z innego instrumentarium, więc to na pewno inaczej zabrzmi – odpowiada Szafran, pytana o powody powstania "Sekretów życia według Leonarda Cohena".

Płyta pozwoliła Szafran na sentymentalną wyprawę w przeszłość. – Jestem przedstawicielką pokolenia, które poznało Cohena w liceum – spotykaliśmy się w Krośnie, świeczka, winko rumuńskie albo węgierskie, i słuchaliśmy Cohena lub Grechuty – wspomina piosenkarka.

Album ukazał się na rynku 9 stycznia, a promowały go single " Na tysiąc pieszczot w głąb", "Tańcz mnie po miłości kres" oraz "Goście".