Kim Wilde zasmakowała w występach w środkach transportu. Po grudniowym improwizowanym minikoncercie w londyńskim metrze, gwiazda lat 80. zaśpiewała na pokładzie samolotu. W niedzielę artystka z towarzyszącymi jej muzykami wykonała swoje największe przeboje: "You Came", "You Keep Me Hangin' On" oraz "Kids In America" w lecącym 13 tys. metrów ponad ziemią Boeingu 767.
Mało tego, Kim Wilde wraz z Tonym Hadleyem z zespołu Spandau Ballet, grupami Banarama i Go West oraz 128 pasażerami samolotu odtańczyli popularny "Harlem Shake". Wyczyn został wpisany do Księgi Rekordów Guinnessa jako "koncert zagrany na największej wysokości".
Niecodzienny koncert w przestworzach zorganizowano jako część obchodów 25-lecia Red Nose Day, czyli finału wielkiej akcji zbiórki pieniędzy na rzecz organizacji charytatywnej Comic Relief. Podstawową zasadą finansów organizacji jest tzw. reguła złotego funta, mówiąca, że każdy funt przekazany przez osoby indywidualne jest na wagę złota i nie może być wykorzystany inaczej, niż na działalność operacyjną organizacji.
Pierwszy koncert na pokładzie samolotu pod hasłem "Gig In The Sky" dała brytyjska formacja Jamiroquai w 2007 roku. Zespół promował na wysokości 5 tys. metrów kompilację swych największych przebojów - "High Times: The Singles 1992-2006". Trzy lata później angielski wokalista James Blunt zorganizował swój recital w Boeingu 767, lecącym na wysokości 11 tys. metrów nad ziemią.