Wygolona lewa strona głowy i zaczesana na prawą stronę grzywka - w takiej fryzurze od kilku miesięcy można spotkać Rihannę, a od soboty również... Justina Biebera. Kanadyjczyk zaskoczył swoje wielbicielki nowym uczesaniem, będącym połączeniem jego dawnego wizerunku z najnowszym trendem fryzjerskim. Krótsza wersja uczesania noszonego przez Rihannę wywołała falę nieprzychylnych komentarzy na forach internetowych.

Reklama

Zmiana fryzury Justina Biebera już kosztowała go 80 tys. "znajomych" na Twitterze. Taka pokaźna liczba fanek, zdegustowana wyglądem swego ulubieńca, zdecydowała się zrezygnować z otrzymywania powiadomień o jego kolejnych wpisach.

Nie jest to pierwszy raz, gdy ingerencja fryzjera w wizerunek kanadyjskiego gwiazdora wywołuje zamieszanie pośród jego wiernej publiczności. Niespodziewana decyzja Biebera o ścięciu jego perfekcyjnie wymodelowanej grzywki w 2010 roku wymagała zmiany wszelakich gadżetów, które promował swoim wizerunkiem. Sama poprawa włosów figurek, przedstawiających piosenkarza pochłonęła ponad 100 tys. dolarów. Tym samym blond-czupryna Justina Biebera trafiła Księgi Rekordów Guinnessa jako "najdroższa zmiana uczesania wszech czasów".

Modę na nieszablonową fryzurę, którą nosi dziś Rihanna oraz Justin Bieber (w jej krótszym wydaniu) zapoczątkował mistrz dubstepu Skrillex. Za nim podążyli nie tylko fani, ale i inne gwiazdy muzyki. Uczesanie - choć zdobyło popularność - nie znalazło uznania w oczach szerokiej publiczności. W sondzie przeprowadzonej wśród klientów firmy Fabriah, zajmującej się produkcją profesjonalnych kosmetyków do pielęgnacji włosów, fryzurę "na Skrillexa" uznano... najmniej udanym uczesaniem nowego wieku.