„Czy tegoroczny festiwal w Opolu jest do uratowania? Czy jest coś, co pan Kurski mógłby zrobić (poza dymisją - ale tej się nie spodziewam), żeby wepchnąć dżina z powrotem do butelki? Serio pytam. Ma ktoś pomysł na brawurowy, ale realistyczny scenariusz?” – pytał wczoraj na Facebooku Jarek Szubrycht, dziennikarz muzyczny i redaktor naczelny Gazety Magnetofonowej (magazynie tylko i wyłącznie o polskiej muzyce). Odpowiedzi wskazujących na to, że coś się da zrobić brakło, bo i katastrofa, która się wydarzyła przypomina tę z końca „Greka Zorby”. Zepsuto niemal wszystko, co było do zepsucia.
Uporządkowując chronologię wydarzeń. Tegoroczny festiwal w Opolu ma odbyć się w dniach 9-11 czerwca. Ma, bo oficjalnie nikt go nie odwołał i pewnie nie odwoła. Bo „dobra zmiana” jak na razie wycofała się z tego, co chciała zrobić raptem dwukrotnie, a protesty wokół festiwalu, z całym szacunkiem dla nich, ciężko porównać do Czarnego Protestu. W tym swego czasu wzięła udział Kayah. Piosenkarka miała też odwagę, by czynnie poprzeć kilka marszy KOD-u. Według informacji „Gazety Wyborczej” miała trafić przez to na czarną listę, artystów, którzy w TVP występować nie powinni. Listę tę – według informacji pisma – miał przygotować Jacek Kurski.
Kayah, Katarzyna Nosowska (tak jak i kilkunastu innych artystów) zostało zaproszonych przez Marylę Rodowicz na jubileusz półwiecza pracy scenicznej. Koncert miał być cudowny, bo dla wielu nie byłoby splendoru Opola bez Maryli Rodowicz i odwrotnie – Maryla Rodowicz nie doszła by do tego poziomu, na którym jest (mimo ostatnich wściekłych ataków na nią wciąż pozostaje królową polskiej piosenki), gdyby nie opolski festiwal. Kayah w koncercie wziąć udział nie mogła, co nie spodobało się Katarzynie Nosowskiej. W elegancki, ale stanowczy sposób gwiazda napisała o swych przyczynach rezygnacji:
Panie i Panowie. W tej cichej i samotnej sekundzie przed snem, stajemy sami przed sobą, nadzy i prawdziwi, a wszelkie konteksty w jakich występujemy w relacji ze światem przestają mieć znaczenie. To wtedy dociera do nas, że bycie człowiekiem jest darem i zobowiązuje. Tylko my wiemy, tak naprawdę, jakie noty możemy sobie wystawić. Nie wystąpię w Opolu, bo wykluczenie, w jakiejkolwiek odsłonie, uznaję za zawstydzające. Gdyby mój syn otrzymał zaproszenie na urodziny kolegi, którego mama nie uwzględniłaby na liście dzieci (i tu dowolnie): z domów niezamożnych, innego wyznania itp. - to zostałby w domu. Po prostu. Po ludzku. Ślę ukłony, ze słonecznego ponad podziałami Mokotowa.
Maryla Rodowicz w między czasie mediowała. Była u prezesa Kurskiego i pytała o czarna listę. Dowiedziała się, że takowej nie ma. I zapraszała na koncert wszystkich, ubolewając, że ktoś w nim nie wystąpi. Według naszych informacji jeszcze w czwartek artystka była gotowa, by na festiwalu zagrać. W piątek jednak pojawiło się następujące obwieszczenie.
Atmosfera politycznego skandalu oraz dramat rodzinny spowodowały, że zdecydowałam się zrezygnować z koncertu 50-lecia, który miał się odbyć na festiwalu w Opolu. Nie tak wyobrażałam sobie swój Złoty Jubileusz. Przepraszam wszystkich Kolegów Artystów, którzy mieli uświetnić mój recital, przepraszam Publiczność ale to jedyne właściwe wyjście w tej sytuacji. Do zobaczenia na szlaku. Maryla
Marylę bowiem atakowali wszyscy: fani, wykonawcy, a nawet śpiewający za PRL-u w Opolu Paweł Kukiz. Pamiętać należy, że na na decyzję Rodowicz nałożyła się też tragedia osobista. W tej sytuacji artystka podjęła jedyną decyzję, jaką podjąć mogła. Wycofała się.
Na Woronicza 17 zawrzało. Festiwal miał służyć ociepleniu wizerunku stacji, a tymczasem zamieszanie, jakie wokół niego powstało jest – w mej opinii - największą wizerunkową wpadką TVP w jej historii po 1989 roku. Do dziś (niedzielne południe 21 maja) obowiązuje tam jednak wersja, że festiwal się odbędzie.
Jak on będzie wyglądał? Kto na nim wystąpi?
W kolejnych godzinach z Opola wycofali się: Kasia Kowalska, Andrzej „Piasek” Piaseczny (miał obchodzić swój jubileusz ćwierćwiecza pracy scenicznej). Nie zaśpiewa w wyniku pomyłki (?) w kwalifikacji utworu Arek Jakubik na czele grupy Dr. Misio, nie pojawią się na scenie także Kasia Popowska, Michał Szpak, Kasia Cerekwicka, Audiofeels, Mateusz Ziółko, Arek Kłusowski oraz autor najczęściej aktualnie granej piosenki w polskich rozgłośniach radiowych („O Pani!”) Grzegorz Hyży. Z prowadzenia wycofał się Artur Orzech. Następne rezygnacje są pewnie tylko kwestią czasu.
Takie pokazanie pleców w niekomfortowej sytuacji stawia pozostałych artystów i w beznadziejnym wizerunkowo położeniu umiejscawia TVP, Jacka Kurskiego i stojącą za nim siłę polityczną. Podział na tych, co z PiS-em i przeciwko niemu istniał od dawna. Decyzję o tym, by nie pojawiać się w telewizji publicznej wielu dziennikarzy i komentatorów podejmowało już wcześniej. Teraz jednak ten, kto pojawi się w Opolu będzie musiał na długie lata zmagać się ze stygmatem bycia „sługusem dobrej zmiany” (określenie pochodzi z dyskusji na temat Opola na Facebooku). Artyści kombinują – bo władze się zmieniają, a w sympatie lub antypatie w pamięci ludzkiej pozostają.
„W zaistniałej sytuacji propozycją wyjścia może być np. szybkie i zdecydowane działanie TVP zmierzające do powołania niezależnej, bezstronnej i apolitycznej komisji złożonej z autorytetów świata kultury. To zagwarantuje swobodny dobór artystów, a samym artystom da możliwość nieskrępowanego występu na scenie opolskiego amfiteatru” – napisał w oświadczeniu prezydent Opola, Arkadiusz Wiśniewski. Pomysł świetny, ale w napiętym grafiku raczej nierealistyczny do zrealizowania. Do rozpoczęcia festiwalu pozostały niecałe dwa tygodnie. Gwiazdy mają swe plany, a by chciały je zmienić, trzeba by najpierw uspokoić atmosferę. Ciężko się natomiast spodziewać, by opanowanie emocji mogło nastąpić, bo… prezesem TVP jest Jacek Kurski - dla protestujących artystów jest symbolem i źródłem raka, który trawi nieobiektywną ich zdaniem TVP.
Mnie najbardziej żal samego festiwalu w Opolu. Ten przeżywał gorsze i lepsze chwile – pamiętać możemy zarówno triumfalne, zmieniające historię wykonanie „Boskiego Buenos", jak i wstydliwie zapominane występy discopolowej formacji Top One w 1992 roku.
Odbudowane prestiżu jest oczywiście możliwe. Ale już raczej nie w tym roku i raczej nie pod tą ekipą panującą w TVP.