Zespół Decapitated to czołówka światowego metalu. Polscy muzycy byli w trasie koncertowej po Stanach Zjednoczonych, gdy tuż po koncercie w kalifornijskim Santa Ana zostali zatrzymani przez policję. Dwie kobiety oskarżyły ich o to, że 31 sierpnia 2018 roku po koncercie w miejscowości Spokane uprowadzili je, a jedną z nich zgwałcili. Mężczyźni trafili do aresztu.
W styczniu sąd uznał, że zarzuty są nieprawdziwe, a muzycy zespołu mogli wyjść na wolność.
Wczoraj, po ponad trzech miesiącach od wyjścia z aresztu muzycy polskiego zespołu postanowili skomentować zdarzenia z ubiegłego roku.
Oświadczenie zaczyna się od mocnego stwierdzenia:
Jesteśmy niewinni. Jesteśmy wolni. Jesteśmy w domu. I jesteśmy gotowi do powrotu z zespołem. Ostatnie kilka miesięcy to najstraszniejszy i najbardziej irracjonalny czas w naszym życiu. Więzienie to straszne miejsce. Przez 96 dni spędzonych w celi i prawie miesiąc poza nią musieliśmy radzić sobie z lękiem, niewiarygodnym stresem, depresją, a nawet przemocą. Było bardzo ciężko – nam, ale szczególnie naszym rodzinom.
Muzycy skomentowali też to, jak media opisywały ich sprawę:
W epoce internetu naprawdę łatwo zrujnować komuś życie, życie rodzinne, karierę. Były media i byli ludzie, którzy rzucili się na ten temat tworząc własną, nie trzymającą się faktów opowieść, wysnutą na podstawie szczątkowych informacji.
Jasno zajęli też stanowisko wobec problemu przemocy seksualnej:
Czy molestowanie seksualne się zdarza, czy kobiety padają ofiarami przestępstw? Tak, i to jest straszne. Czy zdarzają się fałszywe oskarżenia? Tak, to naprawdę się zdarza. I to również jest straszne.
Muzycy zapowiedzieli też powrót na sceny całego świata:
Przykro nam, że byliśmy zmuszeni odwołać trasy i festiwale. Ciężko teraz pracujemy nad odtworzeniem wszystkich planów. Chcemy się z wami – naszymi ludźmi – ponownie spotkać.
Oświadczenie zespołu było gorąco komentowane, wśród opinii dominują głosy wsparcia.