Po co zmieniać i poprawiać kawałki, które są dawno skończone i brzmią fajnie? Wiadomo, że w przypadku muzyki poskładanej z sampli i bitów nigdy nie brakuje chętnych do zrobienia remiksów – to jednak nie usprawiedliwia Igora Boxxa, dlaczego rozdał kolegom z Wrocławia ścieżki ze swojego ostatniego materiału. "Breslau" był od początku do końca przemyślany jako koncept album, który miał klimat i fabułę. A "Last Party in Breslau" to jedynie zbiór tych samych utworów w wersjach mniej lub bardziej tanecznych, które też są mniej lub bardziej udane.

Reklama

Na przykład "Alarm" trochę ciekawiej rozbudował Magiera niż Agim Dzelili, ale i tak nie ma to jak klimatyczny jazzujący oryginał. Podobnie w przypadku monotonnego elektronicznego remiksu "Tank" czy dubowej wersji "Downfall". Zresztą sam Igor też dokonał kilku zmian. W "Echo of the Red Planet" z wokalistką Nuno pomógł mu w tym Marcin Cichy, z którym kiedyś tworzył duet Skapel. Już lepiej było wydać ten utwór na winylu i dodać na drugą stronę "Russian Percussion (Elektronz Remix)" i "Street Fighting (Spaso Remix)", a na pewno kilku didżejów skakałoby na imprezie z radości.

Igor Boxx | Last Party in Breslau | iSound