Trzy lata temu David Byrne zapytany o swoje najnowsze muzyczne odkrycia odpowiedział: – Z nowych kapel cenię bardzo Grizzly Bear, Jesca Hoop, The Monks, Orchestra Imperia oraz projekt St. Vincent. Za tym ostatnim kryje się wokalistka i multiinstrumentalistka Annie Clark. Amerykanka musiała Byrne'owi porządnie zawrócić w głowie, skoro postanowił nagrać z nią wspólny materiał.

Reklama

Do ich pierwszej kolaboracji doszło już w 2010 roku. David Byrne zaprosił wtedy Clark, by zaśpiewała na "Here Lies Love", soundtracku do musicalu o życiu byłej pierwszej damy Filipin Imeldy Marcos, którą stworzył razem z Fatboy Slimem. Annie Clark miała wtedy już za sobą dwa solowe albumy jako St. Vincent (trzeci dołożyła w 2011). Wypełniła je uroczymi popowymi piosenkami zaaranżowanymi z rozmachem m.in. na sekcję smyczkową i dęciaki. Pewnie też dlatego tak dobrze poczuła się na płycie "Love This Giant". Byrne porzucił tu rockowy anturaż Talking Heads (zresztą nie po raz pierwszy) na rzecz właśnie instrumentów dętych.

Używa ich jednak niemal jak rockowego instrumentarium. Sam zdradza: – Rolę basu odgrywała na przykład tuba lub saksofon barytonowy. Zresztą Byrne nie byłby sobą, gdyby nie zakręcił dęciakami o 360 stopni i wycisnął z nich dźwięki, do których na co dzień nie są przyzwyczajone. Bez musicalowego patosu i orkiestrowej przestrzeni za to z pulsującym rytmem i pozornym hałasem. Skręcają w stronę folku, world, nowej fali. Podobnie wykręcona jest też stylistyka płyty "Love This Giant", Byrne i St. Vincent mają na zdjęciach zniekształcone głowy, a w znakomitym czarno-białym teledysku do singla "Who" tańczą jak pokraczne roboty.

Oczywiście na samej płycie rządzą nie tylko dęciaki i gitary (grają na nich Byrne i Clark), lecz także wokale bohaterów. Nikt tu nie wysuwa się na czoło, dwa głosy nawzajem się uzupełniają. St. Vincent rytmicznie mocno wrze albo seksownie szepcze, zawsze przejęta jak Kate Bush. Byrne pokazuje z kolei, jak czysto potrafi wyciągać nawet najwyższe dźwięki.

Ukształtowana, ale bez historycznego dorobku Annie Clark i wciąż poszukujący geniusz zabawy gatunkami wyczarowali interesującą, wciągającą i trudną do sklasyfikowania płytę. Pełną rację miał rockowy ekscentryk grany przez Seana Peana, mówiąc do Davida Byrne'a we "Wszystkich odlotach Cheyenne'a": – Masz wyjątkowe pomysły, które potrafisz urzeczywistnić i zadziwić nimi innych. A oni słusznie nazywają cię niezwykłym artystą.

DAVID BYRNE & ST. VINCENT | Love This Giant | 4AD/Sonic