Z jednej strony założony przez Davida Harringtona w 1973 roku Kronos Quartet. Od samego początku uzbrojeni tylko w smyczki doskonale potrafią zacierać granice między muzyką klasyczną, jazzem, rockiem, elektroniką, muzyką latynoską. Współpracowali z Tomem Waitsem, Davidem Bowie'em, Björk, Dave''em Matthewsem, Amonem Tobinem czy jedną z najpopularniejszych śpiewaczek z Bollywood, Ashą Bhosle. Z sukcesem kolaborują z kinem, przykładem chociażby muzyka do "Requiem dla snu" Darrena Aronofsky'ego. Znani są również z genialnych wykonań kompozycji Henryka Mikołaja Góreckiego, z którym zaczęli współpracować już od końca lat 80. Są laureatami Grammy i Polar Music Prize. Wielokrotnie gościli w Polsce.
Z drugiej strony mamy członka kapeli, która również dała u nas kilka koncertów, ponownie zagrają już w czerwcu w Parku Sowińskiego w Warszawie. Bryce Dessner wraz z bratem i kumplami założyli The National 15 lat temu. To on w dużej mierze odpowiada za przestrzenne, alternatywne brzmienie amerykańskiej kapeli. Gra na gitarze, komponuje, do tego prowadzi wytwórnię. Ma tytuł "Master of Music" uniwersytetu Yale. W wielu wywiadach przyznawał, że od dawna pasjonowała go klasyka. Słuchał m.in. Beli Bartoka i wspomnianego Góreckiego. Kiedy zakładał pierwsze rockowe kapele z bratem Aaronem, umiejętności poprawiał grając Bacha. Do klasyki nawiązuje często w The National, w wielu kompozycjach słychać chociażby instrumenty smyczkowe. Dessner współtworzy również instrumentalny eklektyczny zespół Clogs, poruszający się na granicy klasyki, rocka i jazzu. Zanim zaczął współpracę z Kronos Quartet, kolaborował chociażby z Philipem Glassem, Stevem Reichem i Bang On A Call All-Stars. Ci ostatni na zeszłorocznym festiwalu Sacrum Profanum w Krakowie z powodzeniem wykonali właśnie jego kompozycje.
Drogi Bryce'a Dessnera i Kronos Quartet zeszły się na dobre pięć lat temu. Współpracowali przy kompilacji "Dark Was the Night" dla charytatywnej organizacji Red Hot. David Harrington z Kronos Quartet poprosił też wtedy Bryce'a o napisanie dla nich piosenki, którą mogliby wykonać podczas festiwalu Celebrate Brooklyn! w Nowym Jorku. Na tej samej imprezie grali też zresztą wcześniej The National. Jak zdradził Dessner w wywiadzie "Guardianowi", Harrington poprosił tylko, by nie był to numer zbyt subtelny i delikatny, bo w rozległym brooklyńskim parku Kronos Quartet muszą zabrzmieć z przytupem.
W ten sposób powstał tytułowy kawałek z albumu "Aheym". W jidysz oznacza on "drogę do domu". Dessner przyznał, że napisał tą kompozycję z myślą o swojej babci. Urodziła się na terenach dzisiejszej Ukrainy. Uciekając przed rewolucją bolszewicką, dotarła do Łodzi, a stamtąd do Stanów. Nie mogła zabrać chorej matki, która później zginęła podczas II wojny światowej w Polsce. To symboliczne zestawienie dla Bryce'a, bo najpierw kompozycję wykonano w Stanach, a później w Łodzi, w ten sposób połączył tragiczną historię swojej rodziny.
10-minutowe "Aheym" faktycznie oddaje całe spectrum emocji. Rozdarte, żywe smyczki tworzą dramatyczną atmosferę. Na płycie znalazły się też trzy inne kompozycje Dessnera wykonane przez Kronos Quartet. W "Tour Eiffel" towarzyszy im Brooklyn Youth Chorus. Słychać też gitarę i pianino. Poza chórem wśród gości na "Aheym" znalazł się jeszcze Sufjan Stevens. Cały krążek to kipiący emocjami zestaw, który zachęca do kolejnego odtworzenia i przeżywania ich na nowo.
Oby taką energię miał też utwór, jaki Dessner przygotowuje na zamówienie Narodowego Instytutu Audiowizualnego. 29 listopada w Teatrze Wielkim – Operze Narodowej mamy posłuchać jego kompozycji inspirowanej twórczością Witolda Lutosławskiego. Beth Gibbons z Portishead wykona wtedy III Symfonię Góreckiego pod dyrekcją Pendereckiego. Zapowiada się niezapominany wieczór.
Kronos Quartet & Bryce Dessner | Aheym | Epitaph/Sonic