Nastoletni fani muzyki, patrząc na ostatnią listę zestawienia UK Chart Top 100, czyli najpopularniejszych płyt w Wielkiej Brytanii, zapewne zdziwiliby się, pytając, kim jest ten artysta, który lądując na szczycie listy, pobił Beyoncé, Coldplay czy Drake'a? Podobnie byłoby z tymi, którzy spojrzeliby na listę Billboard 200, tam ów artysta znalazł się na trzecim miejscu. Ponad 74-letni dziś muzyk został tym samym najstarszym wykonawcą solo, który zdobył szczyt UK Chart. Tym sposobem Paul Simon, bo o nim mowa, nawiązał do swoich największych osiągnięć solo sprzed lat czy w duecie Simon & Garfunkel.
Pracując nad każdą płytą, Paul Simon słyszy zewsząd pytania, co zdradził magazynowi "Rolling Stone", czy to będzie nowy "Graceland"? Czy może coś bliskiego Simon & Garfunkel? Na swojej 13. płycie Paul nie odwołuje się ani do folkrockowych dokonań duetu, który w latach 60. zgarnął 10 nagród Grammy, m.in. dzięki hitom "The Sound of Silence" i "Mrs Robinson". Ani do płyty "Graceland" z 1986 roku z przebojem "You Can Call Me Al", dzięki której afrykańskie rytmy, z których korzystał, zachwyciły Zachód i która ląduje niemal we wszystkich zestawieniach płyt wszech czasów. Oczywiście na nowym krążku Paula "Stranger to Stranger" są naleciałości tego, co grał przed laty, ale udanie muzyk wszedł z nimi w nowe muzyczne klimaty.
Wiele o tej płycie i samym Simonie mówi klip do pierwszego, znakomitego singla "Wristland". Widać w nim uśmiechniętego, niskiego pana w kapelusiku wchodzącego do sali nagrań. To Paul Simon. W sali przy instrumentach kilku muzyków. Na zupełnym luzie grają, w części wygląda to, jakby jammowali zabawny kawałek z tekstem o tym, jak trudno jest czasami członkowi zespołu wejść na koncertowy backstage, jeżeli nie ma odpowiedniej opaski na ręku. Simon namawia w trakcie numeru muzyków do solówek, sam bawi się swoim wokalem, opowiadając historię z przymrużeniem oka. Nie mniej zabawy jest w wersji numeru na żywo, która znalazła się w dodatkach do "Stranger to Stranger".
Oto właśnie cały Paul Simon, pełen humoru, tworzący genialne, wpadające w ucho melodie, do tego otoczony doskonałymi muzykami i niebojący się współczesnego brzmienia. To w tym numerze, obok gitar, saksofonu, trąbki czy kontrabasu, słychać sample i bity stworzone przez włoskiego producenta i DJ-a Clap! Clap! Wstawki tego gościa, którego Simon poznał przez swojego syna, najlepiej słychać w doskonałym "Street Angel" z naleciałościami world music. Podobny klimat ma "The Werewolf" z dźwiękami indyjskiego instrumentu jednostrunowego gopichand (zwanego też ektara).
Na płycie wyprodukowanej na spółkę z Simonem przez ponad osiemdziesięcioletniego dawnego współpracownika Simon & Garfunkel, Roya Halee, słychać też m.in. marimbę, tubę, marakasy czy cytrę, na których grają albo sam Paul, albo muzycy pochodzący z różnych stron świata. Simon stworzył tym samym multikulturowy muzyczny tygiel, który wymyka się klasyfikacjom. Muzyk dokłada do niego nie tylko zabawne teksty, jak we wspomnianym "Wristland", ale też bardzo poważne lirycznie, na przykład inspirowane tragicznymi masakrami w amerykańskich szkołach. Jedną z piosenek, instrumentalną "In the Garden of Edie", poświęcił swojej wieloletniej żonie, znakomitej wokalistce Edie Brickell.
"Stranger to Stranger" to album wielowymiarowy, ze zmieniającym się napięciem. Osadzony w folkowych, jazzowych, rockowych i bluesowych amerykańskich klimatach muzycznych z silnymi naleciałościami wielu kultur. Paul Simon jest w formie i jak przekonuje, nie zamierza jeszcze przechodzić na emeryturę.
Paul Simon | Stranger to Stranger | Universal